piątek, 1 stycznia 2010

Moralistą powinien być morderca i dziwkarz, niech Papież się zamknie [updated]

Oto najnowsze wytyczne moralne i szkoła rozwoju uczuć według nowojorskiego celebrykieta Krzysztofa Kłopotowskiego.
Skandale obyczajowe Polańskiego, Piesiewicza i - było nie było - Terlikowskiego z Krauzem, należą do lepszych rzeczy, jakie nam się ostatnio przytrafiły. Zmuszają do przemyślenia etyki seksualnej. To konieczne przy szeroko otwartych granicach na Zachód. Koniec kwarantanny! Do niedawna Polacy bali się o tym myśleć, tym bardziej głośno mówić. Nasza kultura jest wiejska, dworkowa i naiwna. Jakże jesteśmy zacofani przy wielkomiejskiej i dworskiej kulturze Francuzów, gdzie intryga seksualna wiązała się z polityczną. Kiedy emocje erotyczne są poddane racjonalnej rachubie, wzrasta kultura uczuć. Rozwój świadomości wymaga skrajności zarówno w człowieku, jak i w społeczeństwie. (...)
Zanim zostałeś moralistą powinieneś grzesznikiem. Dopiero wtedy wiesz, o czym mówisz, nie jesteś cudzą tubą. Również nie powinno być samych świętych w jakiejś zbiorowości. Np. Tomasz Terlikowski nie miałby powodu, żeby się odezwać, a mimo wszystko mówi ważne rzeczy.  Nie byłoby też okazji, by mu odpowiedzieć rozważając racje. Tym sposobem stajemy się mądrzejsi zdanie po zdaniu, krok po kroku wracając do Europy.

Co tak płytko idioto? Do europejskich korzeni wrócimy, gdy intryga seksualna powiązana z polityczną sięgnie czasów rzymskich, osobliwie cesarza Kaliguli.

Nie pozostaje nic innego jak uznać, że na temat dekalogu powinni moralizować Charles Manson, Józef Stalin i Rasputin.

Update 18:20
Przed chwilą w mailu ktoś mi zarzucił, że prymitywizuję Kłopotowskiego. To nieprawda. Kłopotowski posługuje się psychologią jak łomem i cepem, tak przynajmniej myślę uważa, że znalazł w Jungu coś na kształt teorii wszystkiego.
Radziłbym jednak by trzymać się ziemi. Zanim ktoś wejdzie na metapoziom i zacznie pieprzyć zwulgaryzowane poglądy etyczno-społeczne podszyte Jungiem i własnymi chorymi fantazjami powinien poczytać Platona, Arystotelesa. Co nieco o cnotach chrześcijańskich i kardynalnych, czy choćby de Melebrancha.

Teorie o rozwoju jednostkowym i społecznym przez uleganie żądzom i popędom, dobrym aspekcie zła są niedojrzałe (wręcz prymitywne), amoralne u podstaw i prowadzą do totalnej destrukcji jak nazizm i komunizm. Takie poglądy tworzą osobowości wybitnie narcystyczne, o małej zdolności do samokrytycyzmu.
W pierwszej to chwili śmieszy, w kolejnej przeraża, gdyż takie odwrócenie moralności, nie tylko usprawiedliwianie ale i robienie z wystepku warunku do rozwoju, jest dziś lansowane przez dęte autorytety. Taka kombinacja wzięła się od grzeszników, którzy w żadne inny sposób nie mogliby dostać rozgrzeszenia i wymyślili drogę na skróty, tworząc z grzechu nie przeciwieństwo, ale uzupełnienie cnoty. Jeżeli jeszcze dołożyć do tego współczesną psychologię mamy komplet. Rachunek sumienia, jak bilans jak w porządnej firmie wychodzi na zero. Tylko, że to gówno prawda.

Kłopotowski pisał, że u niego na nie mają prawa pisać chamy i głupcy. Ma zatem prawo i obowiązek podwójnego samozabanowania.

2 komentarze:

Panna Wodzianna pisze...

Bardzo mi się podoba słowo celebrykiet
:)

nielubiegazety2 pisze...

Łande to prawda. Cóż z tego skoro tak pod względem prestiżu, jak "ładności" jest daleko w tyle za autorytetem oralnym. Niestety, nie mojego autorstwa.