wtorek, 27 grudnia 2011

RAZu pewnego na zadupiu :)

Artykuł Ziemkiewicza Radość na zadupiu został odebrany bardzo pozytywnie przez, najogólniej mówiąc, obóz niepodległościowy. Przeze mnie - wprost przeciwnie. Późnym wieczorem, jakoś kole północy, pozwoliłem sobie go skomentować. Komentarz się nie ukazał. Choć żeneralnie lubię człenia, RAZ od jakiegoś czasu mocno mnie irytuje. Jakoś nie mam ochoty dyskutować z moderatorami www.rp.pl, których, przyznaję, już kiedyś dało się przekonać, że działają cokolwiek pochopnie.

Komentarz, który się nie ukazał, wklejam bez żadnych poprawek, w takiej formie, w jakiej czekał na moderację i... się jej doczekał. Nie będą RAZowi siepacze zagłuszać krytyki! LOL No śmieszy mnie, gdy głoszący - Wolność! - kręcą pęta. Na pohybel jedynie słusznej moderacji :-D



Doprawdy opisywanie chrześcijaństwa w, za przeproszeniem, "dziejowej" perspektywie trendów okolic Czerskiej, baru Zakąski, czy innego ośrodka kpin i drwin, świadczy nie tylko o potężnym kompleksie. Przede wszystkim o instrumentalizacji wiary. Przykro jest pisać o mesjanizmie smoleńskim propagowanym zwłaszcza przez Wencla, który wytworzył wlaściwie pełną eschatologię narodową. W mojej ocenie, tragedię 10 kwietnia widzi on jako początek nowej ery, oczyszczającą naród ofiarę, przyczynę przyszłego narodowego odrodzenia wolnej ojczyzny Wolnych Polaków. 


Konsekwencją tego jest dychotomiczny podział na patriotyczną lawę i resztę - plugawą skorupę. Załapać się na status plugastwa jest wyjątkowo łatwo. Są nim nie tylko prowokujący tłuszczę do drwin z ludu opłakującego poległych, sami szydzący, ale każdy choć wątpiący w teologię odrodzenia smoleńskiego. Logika wykreślenia granicy pomiędzy Wolnymi Polakami i resztą jest protsa(cka) jak konstrukcja cepa. WW jest wolnym Polakiem, jest nim JMR i ja nim jestem. Każdy kto myśli jak ja, WW, JMR jest Wolnym Polakiem. Kto nie myśli nami, nami nie jest. Tą resztą pogardzamy, jak oni wszyscy. Wszyscy, bo trzeba być zdrajcą, sprzedać się choćby za kredyt, ze strachu trzymać z silniejszym, w najlepszym wypadku z ułomności umysłowej nie czuć nami. Nie myśląc jak Wolni Polacy, sami stawiają w obozie właściwie antypolskim. Taka logika łatwo obsługuje własne obelgi, pogardę, wykluczenie nadając im odwrotny spin. Jakość ta sama tylko wektor przeciwny. My, my, My Naród przetrwamy. Pokój, nam, nam Wolnym Polakom - ludziom dobrej woli. Was pozostali tubylcy, Was naród-nienaród, was pies jebał.


Przecież ten dzisiejszy Michnik to totalitarysta. Demokratą jest ten, kto jest po mojej stronie. Kto ze mną się nie zgadza, jest faszystą i nie można mu podać ręki. A tylko Michnik wie, na czym polega demokracja i tolerancja. On jest tutaj sędzią alfą i omegą. (Stefan Kisielewski, 1991)

Przecież ten dzisiejszy Wencel to  totalitarysta. Polakiem i patriotą jest ten, kto jest po mojej stronie. Kto się ze mna nie zgadza jest niewolnikiem lub zdrajcą i nie można mu podawać ręki. A tylko Wencel wie, na czym polega polskość i patriotyzm. On jest tutaj sędzią, alfą i omegą. (ng2, 2011)
c.b.d.u.


Tym, którzy odczytują powyższą opinię jako bagatelizowanie smoleńskiej tragedii, negowanie istnienia przemysłu pogardy, wykluczania całych grup społecznych, zaprzeczanie istnieniu środowisk, których polskość, tradycyjne wartości, wiara, rodzina co najmniej uwiera czy przeraża oświadczam - to nie prawda. Nawet nie uważam, bez mesjanizmu smoleńskiego nie byłoby erupcji nienawiści, zaś bez teorii helowych, rządowych kłamstw, matactwa, niesprowokowanej nienawiści wobec rodzin ofiar. To wszystko było. Było nawet pierwsze. Czy jednak obrona wartości polega na odwróconym spinie, podmiotowej zamianie lżonych w lżących? Moralnie to złe, a politycznie, jak widać nieskuteczne. Zwłaszcza, gdy towarzyszy temu taktyka twierdzy. 

System się domyka z więcej niż niewielką pomocą Wolnych Polaków. Podpierają bramę twierdzy czym się da. Najwolniejsi z Wolnych nieliczne okna zabijają dechami. Niekończące się fochy, impertynencje, podejrzliwość, insynuacje, bany, pogoń za zdrajcami, defetystami, dywersantami, zasłanianie sobie i współoblężonym oczu i uszu, składają się na syndrom oblężonej twierdzy. Przecież ktoś może naszczać do jedynej studni, wywołać panikę i to taki, wiesz pan, najmniej podejrzany. W oblężonej twierdzy to poniekąd słuszna taktyka. Tyle, że na krótką metę i pod warunkiem, że się liczy na szybkie wyjście z kontratakiem lub odsiecz.


A właściwie chciałem napisać komentarz o niestosowności tandetnych paraleli w okresie swiatecznym, niezdrowej fascynacji Ziemkiewicza określeniami typu: zadupie, obciach i zastanowić się nad pozornie dziwnym, jak na nowoczesnego endeka, poparciem patriotyzmu afektywnego. O tem może inną RAZą. Na pewno się trafi :)




.

niedziela, 12 czerwca 2011

Stu ośmiu

W dniu dzisiejszym przypada wspomnienie 108 Błogosławionych męczenników corocznie obchodzone uroczyście Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. W dolnej bazylice Sanktuarium znajduje się kaplica nazwana ich imieniem, w niej obraz beatyfikacyjny.

Wśród nich jest 3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych, 26 kapłanów zakonnych, 3 kleryków, 7 braci zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich. Zginęli różną śmiercią. Zamęczeni w obozach koncentracyjnych, rozstrzelani, spaleni z wiernymi w stajni. Jeden z księży został utopiony w kloace za odmowę sprofanowania różańca. Są także świeccy, a wśród nich kobieta, która ofiarowała swoje życie za brzemienną synową.

Tak się składa że również 12 czerwca, tylko 1967 r. w Działdowie sługa Boży prymas Stefan kard. Wyszyński poświęcił fragment homilii męczeństwu osób stanu duchownego przebywających na terenie KL Soldau (Działdowo).

Mam wrażenie, że świadomość faktu hekatomby polskiego duchowieństwa podczas II wojny światowej uleciał ze społecznej pamięci. Oby bliskie (mam nadzieję) wyniesienie na ołtarze kolejnych 122 męczenników przywróciło tę pamięć.

Fragment homilii* księdza Prymasa Wyszyńskiego:

Patrzyliśmy tak jeszcze niedawno na potężną pychę mocarzy, którzy przewalali się przez świat, ufni w potęgę stali. Imię ich zostało wymazane z ziemi żyjących, a ich niecne czyny napiętnowano w trybunałach międzynarodowych. Jeszcze dzisiaj po całym świecie ludzie poszukują przestępców wojennych i znajdują ich niekiedy nawet w szeregach tych, z którymi się przyjaźnią.



Jadąc do Działdowa przeglądałem książeczkę pt. Męczeński koniec arcybiskupa Juliana Nowowiejskiego, biskupa płockiego. Pragnąłbym z tej książeczki przeczytać wam przynajmniej kilka urywków. Powstała ona pod piórem sumiennego kapłana, który zbierał szczegóły z pobytu w Działdowie Arcybiskupa i kapłanów, więzionych tutaj przez Gestapo. Chociaż przeżyłem wojnę, jednak czytając te urywki myślałem: aż trudno uwierzyć, że człowiek może tak podle traktować człowieka. Oto kilka fragmentów.

"Najboleśniejszy punkt w programie dnia obozowego w Działdowie stanowiła dla naszych więźniów ranna i południowa, połączona z ćwiczeniami cielesnymi, przechadzka. Nikt nie był od niej wolny. Arcybiskup musiał w niej brać udział prawie aż do śmierci. Przechadzka jego nie różniła się od przechadzek innych więźniów. Ta tylko była różnica, jak zeznają sami więźniowie, że częściej ich, czyli księży, ćwiczono, częściej kazano biegiem wykonywać ćwiczenia. Arcybiskup szedł zawsze na końcu, podtrzymywany przez dwóch księży, najczęściej księdza Zalewskiego i Cabana lub biskupa sufragana. Codziennie księża prowadzący Arcybiskupa zmieniali się. Wciąż bowiem ich popędzano, nie tylko krzykiem: schnell. schnell, ale i batem. Arcybiskup nie mógł pospieszyć - miał wtedy 83 lata. Niekiedy koledzy, młodsi wiekiem, ciągnęli go za ręce w biegu. Młodsi księża prowadzący Arcybiskupa stale się zmieniali, ponieważ dostawali więcej kijów i batów niż inni za to, że powoli idą.
Ćwiczenia podczas przechadzki wciąż "urozmaicano**. Niekiedy księża popędzani rózgami brzozowymi lub batem musieli trzykrotnie biec w koło, zanim wolno im było stanąć w miejscach przeznaczenia. To znowu droga była znaczona i mierzona stałym "padnij, powstań" i nieodłącznym równaniem leżących w błocie. To równanie odbywało się nogą. Esesman kopnięciem buta naprostowywał leżącego, który upadł nierówno. A trzeba było naocznie widzieć, jak Niemcy umieli kopać! To znowu kazano więźniom padać na twarz i rozstawiać nogi. Esesmani idą wzdłuż leżących i kopią ich w podbrzusze. A kto z osłabienia i bólu na komendę, szybko, nie zdąży się podnieść, bity jest kolbą od karabina.
Zaraz po przyjeździe do obozu w marcu, podczas przechadzki, kazano wszystkim tarzać się w śniegu. Tę bolesną i wprost tyrańską pielgrzymkę księży mogliśmy co dzień dwukrotnie obserwować - mówią siostry kapucynki, które też tam siedziały. - Kopanie, bicie i znęcanie się było na porządku dziennym, szczególnie podczas tej drogi, a gimnastykę, jaką esesmani kazali uprawiać więźniom, wymyślił chyba sam szatan, tak była męcząca i poniżająca godność człowieka.
Niekiedy znowu podczas przechadzki, oprócz ogólnej udręki wymierzanej całej grupie kapłanów, np. padanie w błoto, wypatrywano sobie kogoś i specjalnie się nad nim znęcano. Księdzu prałatowi Strojnowskiemu założono lejce ze sznurów i tak jeżdżono z nim po podwórzu, aż upadł. Księdza prałata Michalaka kopano, gdy nie mógł powstać.
W Wielki Piątek, 11 kwietnia 1941 roku, Arcybiskup chwycił się za głowę. Upadł uderzony batem w głowę przez młodego esesmana. Innym razem, gdy szedł jak zwykle na końcu, podtrzymywany przez księdza Zalewskie go i księdza Cabana, spadło mu z ramion futro, którym był nakryty. Podbiegli esesmani, bili i kilka razy kopnęli Arcybiskupa. Ci sami podczas innej przechadzki zdarli mu z głowy zimową czapkę. Onurzali ją w błocie i włożyli na głowę. To znowu zdarli futro, umazali je w błocie i włożyli na Arcybiskupa"
.

Trudno czytać dalej. Gdy czytamy takie rzeczy, pytamy o jedno. W jaki sposób i jaką drogą powstaje taki człowiek? Jak dochodzi do tego, że normalnego człowieka można aż do tego stopnia upodlić? Przecież ci ludzie nie narodzili się tacy! Ktoś ich musiał tak wychować, uformować i przygotować. To jest pytanie i olbrzymi problem o światowych wymiarach.


Dzisiaj ludzie głowią się nad tym, w jaki sposób można było do tego stopnia sponiewierać człowieka, że dopuszczał się on tak potwornych czynów. Chyba nie można dać na to odpowiedzi innej, jak tylko tę, że dzieje się to wtedy, gdy człowiek przestanie patrzeć na człowieka braterskim okiem, gdy przestanie myśleć, że jest to dziecię Boże i że jest Bóg na niebie, który będzie sądzić żywych i umarłych. Sądzeni będą ci, którzy wydają takie rozkazy, i ci, co je wykonują, a także "wychowawcy", którzy tak formują ludzi, że czynią z nich zwierzęta dla zwierzęcych celów. Hitleryzm, chcąc przygotować zbrodniarzy i katów, na kilka lat przed wojną już w koszarach kazał im pastwić się i być okrutnymi nawet dla własnych kolegów, aby nauczyć ich okrucieństwa wobec narodów, które mieli zamiar podbić.


Straszną rzeczą jest niewiara! Straszną rzeczą jest wyzbycie się świadomości, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, że za nas wszystkich umarł Chrystus, że zwycięża miłość, a nie nienawiść! Postęp i kultura nie innymi drogami, tylko od Bożego Serca, otwartego na Krzyżu, idzie na cały świat w bramy świątyń i w bramy otwartych serc. Jest to tajemnica współczesnego świata. Jakże wymowna jest ona dzisiaj, gdy wojna toczy się na wzgórzach pod Jerozolimą, tam, gdzie stał Krzyż Chrystusowy i gdzie okazała się największa miłość Boga ku człowiekowi, jako wzór - jak trzeba duszę swą dawać za braci. Jak straszną rzeczą jest człowiek poniewierający! Nie sponiewieranie i policzek odebrany, ale poniewieranie i policzek wymierzony znieważają człowieka. Pielęgnowana w sercu nienawiść, mobilizowana złość, wychowywane okrucieństwo - oto nieszczęścia ludzi, rodzin, ludów, narodów i świata!


Patrzymy dzisiaj ku tej tablicy. Oto dwaj biskupi - Nowowiejski i Wetmański, sponiewierani w "wychowawczym" - jak mówiono - obozie przejściowym w Działdowie. Oni są zwycięzcami! Przegrali ci, którzy ich poniewierali, kopali i policzkowali. Każda nienawiść, każda pięść wyciągnięta przeciwko bratu - jest przegraną. Każdy skrzywiony wyraz twarzy - jest przegraną. Człowiek pielęgnujący w sobie niechęć, nienawiść i złość - przegrał! Miłość zwycięża!


Oto bodaj najważniejsza lekcja, która płynie jasnymi promieniami z tej tablicy, z książki biskupa Korszyńskiego, ze śmierci biskupa Michała Kozala, biskupa sufragana lubelskiego Gorala oraz innych biskupów i kapłanów, którzy zginęli w obozach. Czy powiemy o nich, że przegrali? - "Przecenną jest śmierć świętych Pańskich w oczach Bożych". A i w naszych oczach! My bowiem przy szliśmy tutaj właśnie po to, aby radować się z ich zwycięstwa i uczyć się, jak zwyciężać. - "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". Zdawałoby się, że tragiczne i nie do wykonania są Chrystusowe słowa: "Gdy cię uderzą w jeden policzek, nadstaw drugi". Ale pomyślcie nad tym, co powiedziałem. Kto jest zwycięzcą? Ten, kto uderza, czy ten, kto jest uderzony? Zwycięzcami są oni - uderzeni, sponiewierani i skopani. Chrystus na swojej drodze z Jeruzalem na Kalwarię też był policzkowany, poniewierany i kopany, a jest Zwycięzcą. Śpiewamy do dziś dnia: Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat. Człowiek pragnąłby wszystko powiedzieć, ale roztropnie uczyni, jeżeli zamilknie, a resztę pozostawi łasce Bożej. Niech ona mówi i uczy nas przedziwnej mądrości, do której - po ciężkich przegranych - dochodzi dzisiaj świat.
(...)
Niech przyczyna wspaniałych "męczenników działdowskich" wyjedna wam i całej Ojczyźnie zwycięstwo przez wiarę, nadzieję i nieśmiertelną miłość.
Działdowo, 12. VI. 1967.

Zbiór wystąpień Stefana kard. Wyszyńskiego Prymasa Polski Idzie nowych ludzi plemię wyd. Pallotinum, 1973, str 113-116.



Obraz beatyfikacyjny





.

środa, 1 czerwca 2011

Tadziuuu! Taaadziu!!!* Czy to jeszcze pamiętasz?! [Aktualizacja]

Może pomyśli widz po programie,
Nim w miękkie łoże rzuci go senność.
Co wart jest taki kabaret, który
Nie sięga w ostrzem w codzienność?
Łatwo odpowiedź na to znajdziemy,
Nie drgnie nam nawet lewa powieka.
Z czego już dziesiąt lat się śmiejemy,
Że znów nie dowieźli mleka?

                       Kabaret, kabaret lecz śmiechu w nim mało.
                       I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet.
                       Bo tak proszę państwa fatalnie się stało,
                       Że życie przerosło kabaret.

Czy warto jeszcze mówić o sklepach?
Czy warto śmiać się z nieurodzaju?
Czy długo można pisać o cepach,
Które nie młócą dla kraju?
Czy dziś do śmiechu może być powód?
Czy jest tu jeszcze coś do odkrycia,
Że ktoś kolejny, wspaniały znowu
Wyrwał nam ileś lat z życia?


                       Kabaret, kabaret lecz śmiechu w nim mało.
                       I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet.
                       Bo tak proszę państwa fatalnie się stało,
                       Że życie przerosło kabaret.


Lecz pożyjemy, lecz zobaczymy.
Znów zaufamy tym co zaręczą.
Kolejne dzieci znów porodzimy
Niech też się trochę pomęczą.
A kiedy lata przejdą, historia
Tych trudnych pytań zada nam parę.
Czy to co było, to było życie?
Czy to był tylko kabaret?


                       Kabaret, kabaret lecz śmiechu w nim mało.
                       I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet.
                       Bo tak proszę państwa fatalnie się stało,
                       Że życie przerosło kabaret.



Grałem to tak:
A E A E A E A D7 A E
a F E7 a ||.
Po raz pierwszy w sieci. Przynajmniej moja osoba :))) nie znalazła tekstu :D



Dodano:
*
Tadziu - |Tadeusz Ross. Były satyryk, obecnie zasłużony członek (ew. organ) Platformy Obywatelskiej.

EDIT - 05.06.2013
Piosenka już jest w sieci: http://ngie2.wrzuta.pl/audio/7MJSvHCnYxj/tadeusz_ross_-_zycie_przeroslo_kabaret
Poprawiłem refren :)


.

poniedziałek, 2 maja 2011

Newsweek i Obrońcy Krzyża

 Wczoraj wybuchło wielkie oburzanko z powodu okładki bieżącego wydania Newsweeka? Naprawdę niektórzy hipokryci z Tomaszem Terlikowskim na czele nie mają za grosz wstydu. To Wasze dzieło!

Nie ukrywam, że od chwili gdy Jarosław Kaczyński i PIS, odpowiadając na prowokację Komorowskiego mając za pretekst Krzyż ochoczo weszli w zwarcie, uznałem, że moi polityczni faworyci w cynizmie, mającym służyć Sprawie, posunęli się za daleko. Jarosław Kaczyński w amoralnej (czego sam ma świadomość) walce politycznej przekroczył Rubikon. Nie idealizuje polityki. W swej niedoskonałości akceptuję cynizm, ale tylko do pewnego stopnia. Stawiam politycznemu brudowi granicę. Po prostu nie wszystko wolno. Ma to swoje konsekwencje w postrzeganiu i ocenie polityka, w tym jego konkretnych posunięć. By nie być gołosłownym przytaczam garść cytatów o tym jak PIS pojmuje nauczanie błogosławionego Jan Pawła II o krzyżu.

Nie powiększone cytaty pochodzą z homilii wygłoszonej przez Papieża podczas beatyfikacji sióstr Bernardyny Marii Jabłońskiej i Marii Karłowskiej w Zakopanem, 6 czerwca 1997 r.

Wszystkie powiększone cytaty "obrońców" krzyża pochodzą ze strony www.pis.org.


Brońcie krzyża, mnie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Krzyż można usunąć spod Pałacu dopiero, gdy stanie tam pomnik.Jan Paweł II by Jarosław Kaczyński

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Krzyż można przenieść dopiero wtedy, gdy w tym miejscu stanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej.
Jan Paweł II by Zbigniew Ziobro

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie do czasu innego upamiętnienia w tym miejscu ofiar tragedii smoleńskiej.
Jan Paweł II by Jolanta Szczypińska

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie gdyż od początku wiadomo było, że duża część i mieszkańców Warszawy, i po prostu Polaków domaga się tego, żeby w momencie, kiedy krzyż będzie usuwany z miejsca, które zajmuje obecnie przed Pałacem, znalazł się innego typu obiekt, pomnik, który będzie upamiętniał wydarzenia katastrofy smoleńskiej.
Jan Paweł II by Maks Kraczkowski

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie aż do czasu wybudowania pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
Jan Paweł II by Mariusz Błaszczak

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie do czasu powstania pomnika w tym miejscu, to co w tym jest złego? Rozwiązanie jest bardzo proste - budowa pomnika. Pomnik na terenie... tam, gdzie jest Pałac Prezydencki, tak? M.B.: W miejscu, w którym stoi krzyż.
Jan Paweł II by Mariusz Błaszczak

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie aż do czasu wybudowania stałego pomnika ofiar kwietniowej katastrofy.
Jan Paweł II by Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie aż do czasu podjęcia konsultacji społecznych w sprawie wzniesienia pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz pozostałych ofiar smoleńskiej katastrofy i postawienia pomnika ofiar kwietniowej tragedii.
Jan Paweł II by Jarosław Kaczyński

Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie aż do czasu zapewnienia jakiejkolwiek gwarancji, że przy Pałacu Prezydenckim powstanie pomnik upamiętniający Prezydenta i inne ofiary katastrofy.
Jan Paweł II by Jarosław Kaczyński




.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Brzytwa Tuska

Tego się można było spodziewać. Prorok dotknięty przez Boga geniuszem, przeprowadzający Polaków przez Morze Czerwone, musiał znaleźć rozwiązanie dla śledztwa, które wobec przetrzymywania przez prokuraturę Putina dowodów rzeczowych i słabej nadziei, że przed prawomocnym zakończeniem postępowania w Rosji (ok. roku 2030) będziemy mogli je powąchać, całkowicie utknęło.

Źli ludzie, w tym nawet były minister sprawiedliwości Ćwiąkalski podpowiadali, że prokuratura potrzebuje dyplomatycznej interwencji wsparcia by śledztwo w sprawie katastrofy pchnąć do przodu. Rząd i owszem będzie popierał i wspierał, ale na wszelki wypadek Najwybitniejszy Umysł jaki kiedykolwiek nosiła polska ziemia znalazł wyjście z impasu godne króla Salomona. Oto Ryży Geniusz oświadczył, że kopia nagrań z czarnych skrzynek Tu-154M jest wystarczająca do prowadzenia śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Przenikliwość Wielkiego Biegłego i Prawnika  tchnęła nowe życie w zatęchłe zasady przeprowadzania dowodów z opinii fonoskopijnych i generalnie w całą procedurę karną, zaś śledztwo w sprawie katastrofy zmierza ku szczęśliwemu rozwiązaniu czyli umorzeniu.

Nieoficjalne brzmienie prawa, które redaktor Janina Paradowska zdążyła określić jako Brzytwa Tuska:

Jeżeli nie jesteśmy w stanie czegoś wyegzekwować, otrzymać, uprosić, bądź wyżebrać oznacza to tyle i tylko, ze nie jest nam to ani niezbędne, ani do czegokolwiek potrzebne.



Świat prawniczy oniemiał z podziwu, zaś producenci seriali CSI już postanowili powierzyć pisanie scenariuszy Igorowi Ostachowiczowi. Tradycyjnie wszystkie drzewa i wiosenne kwiaty złożyły Słońcu Peru pokłon, a Zefir delikatnie owiał Jego boskie oblicze.

W pierwszych komentarzach światowe agencje podkreślają uniwersalność Brzytwy Tuska która tnie nie tylko w naukach prawniczych ale  też innych dziedzinach od ekonomi i biologii molekularnej po mechanikę kwantową i gastronomię.

Wiem, że to wszystko jest mało śmieszne. Tusk w sprawie śledztwa jeszcze słowa prawdy nie powiedział. To się dzieje, to się naprawdę dzieje.


.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Czy Katyń to ludobójstwo, albo Kuźniar kontra Kuźniar

Sprawa skandalicznych wypowiedzi profesora Kuźniara jest pretekstem do odkurzenia zapuszczonego bloga. Po prostu nie chce mi się pisać. Śledząc życie w sieci widzę jak blogerom i komentatorom puszczają, właściwie puściły wszelkie hamulce; kompletny amok. Wobec postępującej deizacji Jarosława Kaczyńskiego i apostolizacji PIS mało jest miejsca na dyskusję. Tłumaczenie bicia w amoku na oślep cepem stanem wojny, wcale mnie nie przekonuje.

Wracając do doradcy prezydenta Bul-Komorowskiego, prof. Romana Kuźniara. Dzisiaj kolejny raz odniósł się do kwestii mordu w Katyniu, ponownie stwierdzając, że w świetle konwencji z 1948 roku (Konwencja ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa - red.) Katyń nie jest uznawany za zbrodnię ludobójstwa.  Pierwsza wypowiedź tutaj.

Pisząc o Katyniu mam oczywiście na myśli wszystkie sowieckie zbrodnie wynikające z realizacji decyzji Biura Politycznego WKP(b) z dnia 5 marca. Zatem również egzekucje w Charkowie Miednoje oraz innych, także nieznanych do tej pory miejscach kaźni. Już poprzednia wypowiedź profesora-doradcy spotkała się z krytyką zwłaszcza ze strony marszałka Marka Jurka, oraz europosłów Pawła Kowala, Marka Migalskiego i Wojciechowskiego. Powody tej zostały jasno i czytelnie wyłożone. Odsyła zwłaszcza do pierwszego głosu w tej sprawie - wpisu Marka Jurka (Dezynwoltury narodowej – c.d.)oraz do artykułu pana marszałka i posła Kowala Niebezpieczna gra Katyniem.

Marek Jurek stwierdza: Prof. Kuźniar nie jest już akademickim uczonym, który może beztrosko publicznie rozważać rozmaite tezy i hipotezy. Podjął się pracy, która oznacza istotny udział we władzy Prezydenta Rzeczypospolitej. Jego wypowiedzi mają charakter publiczny. Trudno sobie wyobrazić podobną dezynwolturę w wypowiedziach oficjalnych doradców prezydenta Rosji czy kanclerza Niemiec. Wypowiedź prof. Kuźniara stanowi potwierdzenie redukcjonistycznych tez w polityce rosyjskiej. To określa jego praktyczną odpowiedzialność. Z kolei w Rzepie czytamy: Każde państwo ma zbiór stanowisk prawnych, które podtrzymuje niezależnie od okoliczności, a nawet niezależnie od trudności w ich natychmiastowej realizacji. Tymczasem Polska stoi przed ryzykiem, że na ołtarzu poprawy relacji jak domek z kart rozsypie się nasza państwowa doktryna w kwestii Katynia, będąca jednym z fundamentów niepodległości.

Trudno o trafniejsze argumenty świadczące o konieczności natychmiastowej dymisji pana Kuźniara. Trudno cokolwiek do tego co zostało już powiedziane dodać, ale chciałbym do żądania dymisji dodać argumenty natury historycznej oraz polityczno-prawnej. Nie wszyscy zdją sobie sprawę z tego, że będący jeńcami wojennymi oficerowie Wojska Polskiego nie stanowili nawet połowy zamordowanych wskutek ludobójczej decyzji. Na marginesie - Związek Sowiecki nie był stroną Konwencji genewskiej z 27 lipca 1929 r. o traktowaniu jeńców wojennych.

Decyzja formalne zapadała wskutek wniosku Berii, w którym wymienia dość precyzyjnie grupy Polaków które należy zlikwidować:

W obozach dla jeńców wojennych przetrzymywanych jest ogółem (nie licząc żołnierzy i kadry podoficerskiej) – 14.736 byłych oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów, dozorców więziennych, osadników i agentów wywiadu – według narodowości ponad 97% Polaków.
Wśród nich jest:
Generałów, pułkowników i podpułkowników – 295
Majorów i kapitanów – 2.080
Poruczników, podporuczników i chorążych – 6.049
Oficerów i młodszych dowódców policji, straży granicznej i żandarmerii – 1.030
Szeregowych policjantów, żandarmów, dozorców więziennych i agentów wywiadu – 5.138
Urzędników, obszarników, księży i osadników [wojskowych] – 144

Kolejna grupa to więźniowie:
W więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi przetrzymywanych jest ogółem 18.632 aresztowanych (wśród nich 10.685 Polaków), w tej liczbie:
byłych oficerów – 1.207
byłych policjantów, agentów wywiadu i żandarmów – 5.141
Szpiegów i dywersantów – 347
Byłych obszarników, fabrykantów i urzędników – 465
Członków różnorakich k-r [kontrrewolucyjnych] i powstańczych organizacji i różnych k-r [kontrrewolucyjnych] elementów – 5345
Zbiegów – 6.127

Decyzja o rozstrzelaniu dotyczyła wszystkich osób przetrzymywanych w obozach dla jeńców wojennych, z których znaczą grupę stanowili funkcjonariusze nie będący członkami sił zbrojnych, lecz formacji porządkowych, oraz 11.000 z 18.632 aresztowanych.

Drugi argument jest innej natury. Uprawniony organ państwa polskiego już wypowiedział się co kwalifikacji prawnej katyńskiej zagłady. Na stronie IPN można przeczytać następujące oświadczenie:

Na podstawie art. 305 § 4 i 131 § 2 kodeksu postępowania karnego Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie zawiadamia, że w dniu 30 listopada 2004 r. wydane zostało postanowienie o wszczęciu śledztwa o sygnaturze S 38/04/Zk w sprawie dokonanych, w celu wyniszczenia części polskiej grupy narodowej, w okresie od 5 marca do bliższej nieustalonego dnia 1940 r. w Moskwie, Charkowie, Smoleńsku, Katyniu, Kalininie i innych miejscach na terytorium ZSRR, przez jego funkcjonariuszy państwowych idących na rękę władzy swego państwa, sprzymierzonego wówczas z III Rzeszą Niemiecką, masowych zabójstw przez rozstrzelanie, nie mniej niż 21 768 obywateli polskich – jeńców wojennych osadzonych w „specjalnych obozach” jenieckich NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz osób cywilnych, aresztowanych i osadzonych w więzieniach na terenie okupowanych przez ZSRR Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej, będących następstwem realizacji zbrodniczej uchwały Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) podjętej w Moskwie 5 marca 1940 r. i skutkiem pogwałcenia obowiązujących praw i zwyczajów wojennych, a w szczególności uregulowań IV Konwencji Haskiej z dnia 18 października 1907 r. dotyczącej praw i zwyczajów wojny lądowej oraz Konwencji Genewskiej z dnia 27 lipca 1929 r. dotyczącej traktowania jeńców wojennych, tj. o przest. z art. 118 § 1 k.k. z 1997 r. w zb. z art.123 § 1 pkt 3 i 4 k.k. z 1997 r. w zb. z art.1 pkt 1 Dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego w zw. z art. 11 § 2 k.k. z 1997 r. w zw. z art. 2 ust.1 i art. 3 Ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Gdy w 2009 r. przetoczyła się dyskusja o prawnej kwalifikacji zbrodni katyńskiej prokurator kilka gazet przedrukowało informację PAP zawierającą wypowiedzi prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie Małgorzaty Kuźniar-Ploty. W Gazecie Prawnej można przeczytać m.in.

W opinii prokuratora IPN, "fizyczna eliminacja tych osób miała zapobiec w przyszłości odrodzeniu, z wykorzystaniem ich potencjału intelektualnego, polskiej państwowości", co jej zdaniem, świadczy o tym, że decyzja o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych została podjęta "w zamiarze zniszczenia siły Narodu Polskiego, unicestwienia jego elit".


"Potwierdzeniem tej tezy jest staranna selekcja osób, które miano rozstrzelać spośród setek tysięcy innych Polaków znajdujących się w sowieckich więzieniach i obozach, dokonywana w oparciu o ich status społeczny, zawodowy i pełnione funkcje" - podaje Kuźniar-Plota. Zaznacza, że uprawnione jest zatem twierdzenie, że "zabójstwa, których następnie dopuścili się funkcjonariusze NKWD, motywowane były zamiarem wyniszczenia części polskiej grupy narodowej".
"Z tych też względów czyny te wyczerpywały znamiona zbrodni ludobójstwa, określonej w art. II Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa" - dodaje prokurator IPN.
W świetle treści postanowienia IPN o wszczęciu śledztwa ws. katyńskiego mordu, zbrodnia ta "jest również zbrodnią wojenną" zgodną z art. 123 Kodeksu karnego, który dotyczy "przestępstw przeciwko pokojowi, ludzkości oraz przestępstw wojennych".

Znany karnista prof. Witold Kulesza również nie ma wątpliwości co do prawidłowości prawnej oceny zbrodni. Katyń to było ludobójstwo (Rzeczpospolita 13.04.2011). Stanowisko Rosji jest niezmienne - Katyń to pospolite przestępstwo.

Profesor Kuźniar podważając kwalifikację czynu przyjętą przez Komisję, może to czynić prywatnie, na własny rachunek, ale w żadnym wypadku jako doradca prezydenta Rzeczpospolitej. Czy pan Kuźniar trafi do nieba czy do piekła nie wiem. Do pracy w Pałacu prezydenckim z pewnością nie powinien się więcej udawać.


.