sobota, 31 lipca 2010

Sanitariuszka Małgorzatka


Poza sanitariuszką "Małgorzatką" (Janiną Zaleską - sanitariuszką kompanii 81 batalionu "Bałtyk" pułku AK "Baszta") od lewej:
z harmonią Wacław Żdżarski - fotoreporter BiP, NN, ppor. Jan Krzysztof Markowski "Krzysztof", kompozytor piosenki Sanitariuszka Małgorzatka.
Fot. Sabina Żdżarska.
(Klik w zdjęcie obraz dużo większych rozmiarów).


.

Dialektyka

Niedobry i niegodny


Dobry i godny



Dużo radości dostarczyło mi czytanie słów potępienia dla niedobrego by nie powiedzieć niegodnego Migalskiego, jakie padły pod jego wpisem w Szatni24.pl. Prawie nikt nie odniósł się do tematu wpisu, natomiast większość jak samoobsługowe wagi, zważyła moralność i natychmiast wypluła etykietę samoprzylepną.

Pewna nierozgarnięta, acz wyjątkowo zacietrzewiona osóbka posunęła się do haniebnej i odrażającej :) insynuacji, że w PISie jak u Mulata, latają  weksle. Według niej, posłowie PISu ciągnąc listę i dostając się do parlamentu, biorą u Jaro kredyty, a te, jak wiemy powszechnie, zabezpiecza się wekslami i to in blanco.

Żaden z pyskaczy i postulatorów by to wszystko panu premierowi na ucho, dyskretnie, na zebraniu, nawet się nie zastanowił czy taka opcja w ogóle istnieje. Po prawdzie, to był jeden, ale on nie pyszczył i nie proponował, jak wujkowie i ciocie Dobra Rada, zabawy... w głuchy telefon.

Tylko, że przyjdzie kampania i dojdzie do paranormalnego zjawiska. Wszystkich tych uczciwych, moralnych lojalnych, wiernych, godnych, płacących w terminie alimenty w cholerę wywieje. Zaś na plakatach, w spotach i telewizji pojawią się amoralni dręczyciele własnego potomstwa, nieuczciwi, niegodni, by nie powiedzieć nielojalni zdrajcy. Dlaczego? A to jest właśnie tytułowa dialektyka.


.

piątek, 30 lipca 2010

Czas skończyć z mitem grunwaldzkim. Ich jest 10.0000.000

Pracownia Badań Bezużytecznych Sonda24.pl przeprowadziła ankietę na temat prawdopodobnych zwycięzców bitwy pod Grunwaldem.

I tak, największa grupa bowiem 39 % badanych opowiedziało się za możliwością: tylko Palikooot, tylko Platfooorma Obywatelska, Kaczorrr nie może być prezydentem.

Pozostałe odpowiedzi:
  • wg 30% - Fobia Antyniemiecka pod dowództwem braci Jagiełłów;
  • wg 7 % - Drugi Front Białoruski pod dowództwem marszałka Rokossowskiego;
  • wg. 4% Zjednoczone Siły Ludowe pod dowództwem marszałka  Gucwy i Robocopa;
  • z mocy ustawy o sondażach  - XIX Korpus Pancerny pod dowództwem Heinza Guderiana i VI batalion Volkssturmu ze Związku Taktycznego Wypędzonych
  • wg 1,5 % - chiński cud gospodarczy wraz z przejrzystym systemem łapówek, wspomagani przez uczestników obozów wypoczynkowo-reedukacyjnych.
Z ciekawostek: respondenci z ulicy Czerskiej wskazywali najczęściej na Mosze Dajana, Mossad i rycerzy Okrągłego Stołu, zaś respondent z Budy Ruskiej uznał, że Wikipedia i Anna Marszałek-Dukaczewska. Była jeszcze odpowiedź - Lechia Gdańsk. Poszukiwania respondenta trwają.

Pracownia Badań Bezużytecznych dodaje, że wkrótce ogłosi wyniki sondażu dotyczącego daty bitwy pod Grunwaldem, a także... prawidłowości równania 1x15=23.



.

czwartek, 29 lipca 2010

Mazowiecki system ochrony morderców działa

Tak można skwitować wczorajszy wyrok Sądu Najwyższego w sprawie zbrodni popełnionej na Grzegorzu Przemyku.

Nie spotkałem się w mediach z opinią, że tym, który ciężko pracował by takie rozstrzygnięcia zapadały był Tadeusz Mazowiecki. Nie tylko rzecz jasna, ale on swoim nazwiskiem firmował budowę systemu ochrony zbrodniarzy. Wziąłem sobie na tapetę tego "poczciwego" dziadzia Tadzia z jeszcze jednego powodu. Otóż premier pierwszego komunistycznego rządu III RP (ewentualnie ostatniego komunistycznego rządu PRL) jako polityk o stałych antydemokratycznych poglądach określił, mieszczące się w porządku prawnym, działania opozycji jako rokosz, czyli przekładając to na prlowską mowę - opozycję niekonstruktywną.

Miał  pan Mazowiecki w swoim życiu epizod, który mógłby świadczyć na jego korzyść. Sprzeciwiał się bowiem wycięciu w pień na listach strony solidarnościowej niekonstruktywnej opozycji. Chodzi o listy do wyborów 4 czerwca. Zbyt trwały w tym stanowisku nie był, bowiem niedługo potem, jako premier niekonstruktywną opozycję poczęstował pałami, armatkami wodnymi i brygadami antyterrorystycznymi. To w sferze jawnej. W sferze utajnionej SB konsekwentnie zwalczała antykomunistyczną opozycję stosując inwigilację, prowokację i inne działania dezintegrujące antykomunistyczne organizacje i przeciwników okrągłego stołu. Tak sobie pierwszy "niekomunistyczny" dziadzio dokazywał. Zresztą przy czynnej zachęcie innego szczerego toalitsty ministra pracy Jacka Kuronia. Ustrój był totalitarny kiedy ich pałowano. Kiedy te same spadły na opozycję to juz były pały demokratyczne. Niekonstruktywna opozycja to warcholstwo i rokosz.

Jak nazwać człowieka, który leje krokodyle łzy na ofiarami komunizmu i jako niekomunistyczny premier bierze udział w uroczystej akademii poświeconej kolejnej rocznicy wybuchu Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej. Transmisję z tej akademii transmituje, a jakże, telewizja TW "Kowalskiego" i "Zbigniewa". Ponoć 4 czerwca owego roku skończył się komunizm. Niestety tylko w niskim czółku komediantki Joanny Szczepkowskiej

Wracając do wyroku Sądu Najwyższego. Wyrok ten jest prostym efektem świadomych zaniechań Tadeusza Mazowieckiego. Sprawa jest przecież powszechnie znana. Gdy Jan Rokita pobiegł do dziadzi z informacją, że płoną akta SB ten odesłał go Kiszczaka. Gdy działając w sposób pokojowy młodzież z FMW zajęła budynek KW PZPR w Gdańsku, w którym palono akta, decyzją premiera budynek zajęły oddziały antyterrorystyczne z siekierami i bronią maszynową w ręku.

Proceder niszczenia akt czy to służb specjalnych (by Kiszczak) czy PZPR (by Jaruzelski i Rakowski) miał przede wszystkim na celu zatarcie śladów przestępstw. Od najcięższych zbrodni czyli zdrady, morderstw politycznych po matactwa, pobicia, zastraszanie i zwalczanie niepodległości mniej brutalnymi metodami. Powtarzam to do znudzenia. To było zacieranie śladów przestępstwa, nie bezmyślny występek przeciw ustawie o archiwach. Działo się to za wiedzą i przyzwoleniem Tadeusza Mazowieckiego. Dziadzio Tadzio powinien być adresatem żali i pytań z tekstów redaktora Piotra Semki, czy Agnieszki Romaszewskiej.

I jak tu stoję, włos z głowy nie spadnie mordercom
Grzegorza Przemyka.
Tak mi dopomóż Czesławie Kiszczaku.

Po praktycznej realizacji odzyskania TVP będziemy świadkami demokracji w której wszystkie liczące się media będą walić w opozycję, bez specjalnego przyglądania się poczynaniom rządu, partia rządząca i rada ministrów też z większą troską pochyli się nad opozycją autorytety oralne uderzą w opozycję z jeszcze większą siłą, podobnie jak występujący w mediach, komedianci, zawodowi POchlebiacze i prześmiewcy opozycji, entomolog Niesiołowski będzie wymyślał sposoby zwalczania much srających na portret demokratycznie wybranego prezydenta. Pogrozi się paluszkiem "pacyfistom" w rodzaju Gadającego z Krzesłami i nie dopuści się do wojny w komisjach atakujących rząd. Będą atakować tylko opozycję, warcholską niekonstruktywną. Nawet nikt się nie zorientuje gdy na półkę zostanie odstawiony film Boba Fosse'a "Kabaret".

Umieszczanie filmu http://www.youtube.com/watch?v=R1NV56FyQGc na stronach zostało wyłączone na żądanie, ale młodzi demokraci moga się uczyć tekstu. Jest tutaj.


.

wtorek, 27 lipca 2010

Zaburzenie osobowości i dwa wiersze Kazimierza Wierzyńskiego

Na pewnej internetowej platformie natarło blogera - Całkę Michała i nn admina, który go wywyższył. Linki nie daję, kto musi sam znajdzie.

W skrócie. Bloger informuje gdzie 6-7 miliardów ludzi ma Polskę i co jeszcze mieści się w ich dupie .
Druga cześć tej elukubracji, czy raczej ejakulacji, to obraz Polski i Polaków z perspektywy osobliwości, na widok której orły zawracają. Post kończy dramatyczne pytanie, jak się nazywa TA choroba. Nie wiem o czyją chorobę chodzi Całce Michałowi. Miliardów, Polaków, osobliwości czy autora.

Zapytałem moje alter ego, psychologa klinicznego Zuzannę Odkurzacz aka Zelmer, co tym sądzi. Odpowiedziała, że może mówić tylko o autorze i adminie. To nie choroba, tylko socjopatia - odparła. Tego się nie leczy. - O przyczynach ze względu na zbyt małą ilość danych nie chciała się wypowiadać. Lekarstwo może być potrzebne tym, którzy to czytali - dodała.

W ramach terapii dwa wiersze Kazimierza Wierzyńskiego.

TEGO MI TRZEBA

Za jednym szeptem i jednym tchnieniem
Sosen czerwonych, za pochyleniem
Brzóz nad piaszczystą drogą do domu,
Który w ogrodzie dusznym od mięty
Sznurem jaskółek spal owinięty,
Tęskno mi. Jak to powiedzieć komu?

W dawne, pradawne zaglądam kąty.
Grottger na stole. Strych. Ciepłe gonty,
Z których paruje po deszczu woda.
Na dachu srebrna strzała się kręci
I z wiatrem leci, wiatrem pamięci.
Aż się w powietrzu rozwieje. Szkoda.

Rzeka płynęła, jeszcze tam płynie
Brzegiem wiązanym w gęsiej wiklinie.
Lubiłem w góry chodzić sam jeden.
Pamiętam Skole, Trościan. Ławoczne.
Buki miedziane, sny podobłoczne,
Ten świat był w Stryju. Zielona siedem.

Z dworca wołały gwizdem pociągi.
Jeszcze bym słuchał dziś ich jak ongi.
Zapach wanilii wróżył Wielkanoc.
Dawne ulice przebiegam. Po co
Pytam się luster, widzę przed nocą
Matka ze świecą idzie. Dobranoc.

Prastarych czasów szukam niewcześnie.
Brzóz, sosen, domu. Zostały we śnie
I stamtąd wiatrem, wspomnieniem nieba
I lasów ciemnych: puszczy w Karpatach,
Przychodzą do mnie szumieć po latach.
Szumieć o kraju. Tego mi trzeba.


DUCH


Na wznak tam leży, gdzie wszedł między króle,
Śpi bez oręża, niegroźny już człowiek,
Bezwładny, w ciemnej zamknięty szkatule,
Brwią nie poruszy, nie błyśnie spod powiek.

A jednak myślą, gdy dojdziesz tam kiedy,
Mimo lat przeszłych, z największej oddali
I z dna samego swych nieszczęść i biedy
Spojrzysz tam – jeszcze cię ogniem przepali.

Uderzy siłą, co strąca kamienie
Z królewskich grobów i kruszy ich zbroję,
On zaświatowy – aż wejdzie w sumienie
Sądzić twe własne słabości i swoje.

Bo oddał wszystko i podjął się dzieła
W pustych przestrzeniach i w czasach bez miary,
By z nich się ziemia świadoma ocknęła,
Ludy i wolność i sławne sztandary.

Bo oddał wszystko, nieczuły na szczęście,
Co można oddać – i w płaszczu samotnych
Trwał ponad klęską i trwał nieugięcie,
Przyszłość widzący śród burz wielokrotnych.

I to wywyższa go wciąż, wyogromnia
I w naszych nocach wciąż brzmi jego głosem:
Polska bezsenność, wieczysta insomnia
Nad naszą nędzą, wielkością i losem.

I nikt nie ujdzie tej sile znad niego,
Choć na wezgłowiu położył się kruchem,
Człowiek umarły. Spójrz, duchy go strzegą,
By nas odmierzał i sądził swym duchem.



.

Prosta oszybka - północny serwis informacyjny

Według strony TVN24:

 Paraliż wyboru władz IPN
NOWA USTAWA JUŻ DO NOWELIZACJI
PO chce na szybko znowelizować ustawę o IPN. Okazało się, że zawiodły procedury wyboru nowych władz Instytutu. Wyższe uczelnie, które do 27 lipca miały wskazać elektorów, nie zrobiły tego.
- Błyskawicznie zebraliśmy podpisy pod projektem nowelizacji wydłużającym termin do 27 października. Trafił juz do laski marszałkowskiej - powiedział tvn24.pl Wojciech Wilk z PO, przewodniczący komisji, która opracowała aktualnie obowiązujące przepisy.

Czyli tradycyjnie izwinitie, eto była prosta oszybka fachowców (na całe szczęście tym razem). Pospieszyłos i oszybkę zdiełałos paruset posłów i senatorów oraz dzisiejszy prezydenta elekt Bronisław Komorowski. Teraz wszyscy będą pracować jeszcze szybciej. Jak zdradził mi jeden z posłów w projekcie nowelizacji zapisano, że prezesa IPN będzie wybierało kolegium redakcyjne Gazety Wyborczej.

Do szokującej wiadomości podanej przez mojego ulubionego śledździennikarza, Roberta Zielińskiego, o dzielnej ABW, która odszumiła taśmy (Tak debeściaki odszumiają taśmy) rano napisałem dwa komentarze:

~nielubiegazety22010-07-26 07:07
Doskonała metoda ABW. No gienki po prostu. Przecież to się sprowadza do sita o odpowiedniej wielkości oczek (częstotliwości). Kopciuszek, ten miał przerąbane bo ręcznie oddzielał mak.
PS. Nie da się w tę sprawę wkręcić Mariusza Kamińskiego? Pomyślcie red. Zieliński. To byłby lepszy numer niż genialne rzeszoto ABW, to znaczy odpowiednio dobrane algorytmy :p

~nielubiegazety22010-07-26 07:15
Już wiem. Kpt. Protasiuk po odmowie lądowania został zastrzelony z pistoletu, z którego Kamiński nie rozliczył się ze zbrojownią CBA!
Może być?
Nawet mi się nie śniło, że o broni z lochów CBA, co prawda długiej, będzie za kilka godzin bardzo głośno. Też mam wiadomości z nieoficjalnych źródeł. Słynne karabinki snajperskie nie będą rdzewieć w zbrojowni Komendy Głównej tylko pójdą bliżej ludzi. Jeden do posterunku policji w Budzie Ruskiej drugi do Powiatowej Komendy Policji w Biłgoraju.

Z samymi taśmami bedzie tak. Lud w Guberni Polskiej nie dorósł do ujawnienia mu stenogramu z odsłuchu debeściarsko odczytanych taśm. Można przypuszczać, że za jakiś czas pojawią się kolejne przecieki. Prokuratura wyda kolejne postanowienie o wszczęciu postępowania. Wszystko będzie tajne. Także postanowienie o umorzeniu postępowania i lud się nie dowie kto przeciekał ani też czy to co wyciekło ma jakiekolwiek pokrycie w tym co przciekać miało. Inna sprawa, że odszumianie cyfrowych zapisów taśm, które przeszły przez ręce zuchów z FSB i towarzyszkę Anodinę, to do wyboru: zajęcie kabaretowe/zwykłe zawracanie dupy*.

Z 500 dni spokoju już trochę upłynęło. W tym czasie na Krakowskim Przedmieściu udało się zdjąć klątwę jaką prezydent Kaczyński obłożył budowę autostrad. Teraz już pójdzie jak z bicza strzelił.

Ostatnia wiadomość. W ramach przygotowań do otwarcia Euro 2012 trwają intensywne prace nad przetłumaczeniem zdania izwinitie, eto prosta oszybka na język francuski i angielski.

* pasujące określenie podkreślić.


.

sobota, 24 lipca 2010

Było git! Jest git! A jak będzie?

Wlazłem na blog Passenta. Czasem robię takie wypady szlakiem czerwonym: Passent - Paradowska - Szostkiewicz. Komentuję rzadko. Natomiast namiętnie czytam komentarze. Może nawet dla nich tam zaglądam. Cymesik. Ach jak sobie piją z dziubków, by nie napisać liżą... Kompletny odlot. Och, ach, jakie to trafne. Trefne, nie trafne.

Notka ucieszna bo i sam Passent zadowolniony jakby w gówno wlazł.

Cytata:
Brawo Jan Hartman! Kilkakrotnie na tym blogu pisałem entuzjastycznie o publicystyce profesora UJ, Jana Hartmana, tym razem biję brawo za artykuł „Nasza, ludowa, zapomniana” (GW, 22 VII) o wizerunku PRL, jaki przekazujemy naszym dzieciom.

Cytata z cytaty czyli z Hartmana:
“To był nasz świat, w którym większość z nas przeżyła większość swojego życia i którego zaskakującą kontynuacją jest Polska współczesna” – pisze Hartman. „Chciałbym powalczyć o godność Polski, jak to się mówi, ‘za poprzedniego ustroju’, a nawet, przyznam, chciałbym, aby moi studenci odrobinę nam zazdrościli, że znamy inny świat. Może był on zacofany, lecz miał swoją prawdę, swoje nadzieje i namiętności. (…) Trwonimy i zakłamujemy pamięć, która jest jeszcze w nas. Podejrzana, dziwnie jakoś przechylona na stronę prawicowo - konserwatywną, ‘polityka historyczna’ skupia się na powstaniach i zrywach niepodległościowych (…); równie ważne jest rozumienie zwykłego życia, całkiem niekoniecznie prawicowego, które toczyło się w naszej ojczyźnie (…), zwłaszcza jeśli to było nasze własne życie”.
Pozwoliłem sobie skometować i komentarz zacytuję. Tam się nieprzewidywalnie długo czeka na moderację.
Zwykłe życie to było kupowanie chleba. Nawet jeżeli był ze Spółdzielni im. Horsta Wessela czy innego Hibnera. Nie wspominam tego chleba z obrzydzeniem. Jadłem i wcale się tego nie wstydzę czasem nawet był smaczny. Pierwszy raz się zakochałem jeszcze za Gierka. Gitarę kiedyś wystałem w sklepie muzycznym. Tylko dobrych strun nie było*. Nut też nie było. To znaczy były, ale z Międzynarodówką. To codzienna prawda o prl (wymawiać jak splunięcie).
Pamiętam, jak matka płakała gdy zobaczyła, ze przepisuję na maszynie “Opinię”. - Dziecko, szkoła, matura - jak to matka. Niedługo potem znany propagandzista chciał mi zrobić dobrze i ze zdziwieniem odkrył - dobry fachowiec, ale nie aryjczyk, czy jakoś tak. Później wiadomo co było. Czołgi, komisje czystości rasowej w mediach, kara banicji jako środek pogłębiania więzi.
Git było!

Teraz ludzie nawet się nie dziwią, że nigdy nie ukarany pedofil recenzuje książki o wychowaniu przedszkolnym.
I jest git!

Kwestia bezwstydu, ubrania funkcjonariuszy zła w nowe łachy i pozwolenie na sprzedaż siebie w III RP jest po części przyczyną, dla której obecna, dokonana na oczach narodu zdrada rządu Tuskiego przechodzi bez większego echa. Zrzeczenie się części prerogatyw należnych suwerennej Rzeczpospolitej, zaniechanie obowiązków, które spoczywają na niepodległym państwie dokonane na rzecz Federacji Rosyjskiej, określam jako ZDRADĘ w kategoriach co najmniej politycznych.
Naprawdę trzeba być upośledzonym na wzroku albo nazywać się np. Paweł Lisicki, żeby tego dostrzec. Widocznie w Rzepie jest za mało marchewek. W PiSie też zatrważający niedobór warzywa.

Trudno mi będzie te tematy (przyczynę i jeden ze skutków) rozwinąć bo traktuję je bardzo osobiście - taka niewielka ułomność natury - ale może mi się uda. Kiedyś.
To jak, też ma być git?

PS.
Udział Tuska, w dniu 7 kwietnia, w uroczystym wmurowaniu kamienia węgielnego pod budowę Cerkwii w Lesie Katyńskim i związane z tym okoliczności traktuję podobnie. Rządzenie Polską to nie gra w trambambulę.

* struny - bywało, że nie było nawet złych.


.

Zioło na stadionie

Dobrze ponad 40 lat temu na stadionie Lechii Gdańsk marzyłem sobie, że kiedyś wystąpię na płycie nowoczesnego stadionu mojego ukochanego klubu no i nie wyszło mi w życiu - powiedział premier Donald Tusk podczas uroczystości zawieszenia wiechy na najwyższym punkcie stadionu PGE Arena Gdańsk. - Występuję, ale nie w tej roli, o jakiej marzyłem. Spełniają się za to marzenia tysięcy i milionów Polaków o nowocześniejszej Polsce - dodał. -

Budowanie mostów, stadionów, szpitali, czy może być coś piękniejszego dla narodu i jego przywódców wtedy, gdy są warunki, by te marzenia się spełniały? - pytał premier podczas uroczystości.

W tym momencie stadion otuliła bryza, fale zatoki się wyprostowały, a z głębin wyłonił się Neptun i oddał Tuskowi pokłon. po czem wszystkie bałtyckie dorsze i polne kwiaty Wybrzeża zaśpiewały radosne Alleluja, z oratorium Mesjasz Jerzego Fryderyka Haendla.

Co pali gdański piłkarzyk? Pierwszy raz mam ochotę spróbować.


.

piątek, 23 lipca 2010

Gombrowicz, Terencjusz oraz paserzy i alfonsi

Posprzeczałem się wczoraj z kolegą. Jechaliśmy autobusem. Na przystanku wsiadła kobieta okolo osiemdziesiątki. Nie było wolnych miejsc i staruszka stanęła obok dwóch młodych ludzi. Jeden z nich wstał, powiedział - proszę - i gestem wskazał miejsce siedzące. Drugi, na początek puścił stek ordynarnych przekleństw, po czym wrzasnął do pierwszego:
- Siadaj na dupie! - a do kobiety - A ty co się tak gapisz pomarszczona starucho? Stój! Zamiast kopnąć w kalendarz szantażujesz moralnie młodego, socjalny darmozjadzie. - Zakończył równie ordynarną wiązanką mrucząc pod nosem - pierdolona moherowa szantażystka.
Kolega aż się zagotował. - Co za sk...yn - syknął. - Zaraz gnoja nauczę szacunku. Naprężył mięśnie i naprawdę chciał mu spuścić manto.
- Nie obrażaj człowieka. Jesteś obłudnikiem. - Zwróciłem się do kumpla
- Zwariowałeś? Odsuń się, dam mu lekcję savoir vivre.
- Uspokój się - powiedziałem. Przecież zdarza Ci się zabluźnić tak?
- No...
- No i... nie jesteś w tym wyjątkiem. Bluźnią w filmach, w teatrze. Trudno znaleźć współczesną powieść bez wulgaryzmów. To sposób artystycznej ekspresji. To też był artysta! Gwałtownie wyraził swoje uczucia i zaprotestował przeciw moralnemu szantażowi. Osobiście widziałem jak kobieta wyraźnie patrzyła na jego miejsce. Młodzi i wykształceni, zwłaszcza z dużych miast, często wyrażają się w swoim gronie o emerytach per staruch. On tylko głośno wyraził to co inni, zastraszeni obłudną poprawnością szepczą po kątach. Zresztą staruch i staruszka brzmi bardzo podobnie. A że pomarszczona? Przecież miała zmarszczki. Artysta nie kłamał i obnażył fatalny stan ubezpieczeń społecznych. To był Gombrowicz, nie skurwysyn!
Gdy wysiedliśmy, na skwerze, przy fontannie jakiś człowiek zdejmował spodnie, najwyraźniej w celu załatwienia potrzeby fizjologicznej. Siedząca wokół fontanny grupa ludzi uciekła w popłochu.
- Też Gombrowicz? - zapytał złośliwie kolega.
- Nie, Terencjusz Sam siebie karząc
- Że co???
- Homo... zacząłem
- sum: humani nihil a me alienum puto. - dokończył kolega.
- Bingo! Tak to leciało! - krzyknąłem. - No i pamiętaj: jak będziesz wieczorem wracał nie wdepnij w ten pozostawiony samotnie, bezbronny, ale pozbawiony obłudy i mieszczańskiego zakłamania fragment człowieczeństwa.
- Nie ma obawy, wrócę taksówką.
- No tak. Ty jak zwykle uciekasz od problemu. Może choć raz zrobiłbyś coś dla otwartego społeczeństwa obywatelskiego. Tu masz link do g... rupy wsparcia resztek człowieczeństwa: http://www.ruchpoparciapalikota.pl/ (nie trzeba klikać, tam naprawdę jest g...rupa)

Teraz już mniej grafomańsko.
Janusz Palikot. Gombrowicz w polskim Sejmie. Tak zatytułował wywiad z Palikotem Czaruś Michalski. Celowo piszę Czaruś gdyż trzeba mieć rozum dziecka, co najwyżej egzaltowanej gimnazjalistki by tego prostaka, który z politycznego skandalisty w stylu powiatowego, góra Wojewódzkiego Jackass przeobraził się w politycznego chuligana a może już gangstera nazwać Gombrowiczem. Rzecz do dyskusji czy przyzwolenie polityczno-medialne na jego chuliganerię spowodowało, że z użytecznego narzędzia wyrósł już samodzielny byt. Kuma nie tu nic do rzeczy, zaś faktyczną wartość tego zasranego "Gombrowicza" można było poznać gdy przed drugą debatą zasadził się na premiera Kaczyńskiego koło gmachu telewizji. Z samochodu zamiast Kaczyńskiego wysiadł Janusz Rewiński (były poseł, a nawet koalicjant Tuska, warto nadmienić). Wówczas "Gombrowicz" wziął nogi za pas i czmychnął. Został po nim tylko smród niezrealizowanej prowokacji.

Nie wiem, kto to jest [Palikot]. Uciekł, gdy zobaczył mnie przed debatą telewizyjną Kaczyński-Komorowski. A szkoda, bo go szukaliśmy [fragment wywiadu z Januszem Rewińskim w Gazecie Polskiej].
Pana nie ma [prof. Jadwiga Staniszkis do mgr Palikota w programie TVN24].

Trudno tym osobom nie przyznać racji. Rzeczywista wartość tak polityczna, jak artystyczno-polityczna Palikota wynosi okrągłe ZERO.

Zero zerem, ale problem jest. Ktoś przed tym zerem a nawet ciągiem zer postawił pałkę. Kibole Palikota nie mają żadnego umocowania by go tak dowartościować. Platforma Obywatelska jako siła polityczna i do tego rządząca owszem. Ale sama wola Platformy byłaby zbyt mała, gdyby nie media. To one niedokończonego doktora filozofii uwiarygodniły, zapewniły mu publiczność, samej publiczności wmówiły, że to orzeźwienie na rynku politycznym nowa, w domyśle, dodatnia jakość. Taki lans zapewniali Palikotowi przyjaciele z TVN i tej drugiej telewizji, koncern Agora itp. medialne ramię grupy biznesowo-politycznej pt. Platforma Obywatelska. Lans nie tylko z powodów stricte politycznych ale ze względu na oglądalność, klikalność i czytalność. Ostatnie względy dotyczyły też utwardzaczy wkopanej pałki. Od mediów typu pudelkowego po Salon24. Ziemię udeptały ostatecznie media, które fałszywie przedstawiały politycznego chuligana jako kontrowersyjnego co prawda, ale polityka poważnej partii ba, zastępcę członka. Tym sposobem jest problem gdyż przez zerem wystawiono pałkę.
Skąd w tytule paserzy i alfonsi? Te grupy zawodowe czerpią korzyści finansowe z czynów bądź karalnych, bądź nagannych etycznie. Taką samo działają media, w których obecność Palikota nie jest dostępna tylko po 23 i opatrzona co  najmniej zastrzeżeniem treści drastyczne, zawierające przemoc polityczną.

Weźmy dla przykładu platformę hostingową Salon24. Palikot wyróżniony kolorem zielonym funkcjonuje, a jakże, z uzasadnieniem: polityk i pisać każdy może. Swoje występy tam chuligan ogranicza. Trwa jednak innego rodzaju promocja spowodowana parciem na klikalność. Promocja kiboli Palikota. Dobitnym przykładem tego było zawieszenie na tzw. pudle, na długi czas postu wychwalającego miszczowskie - pono - posunięcie chuligana, czyli akces do zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. Z politycznego punktu widzenia chuligaństwo, na które jest bardzo proste lekarstwo: napisanie na piśmie akcesyjnym spad, językiem parlamentarnym rzecz jasna, z powołaniem się na konieczność ochrony dobrych obyczajów w kontekście ostatnich wyczynów pana NieMa. Nawet spoglądając od strony kabaretowej akces przypomina rzucenie w skeczu słowem "dupa", które nie jest ani suspensem, ani usprawiedliwione treścią, tylko ostatnim kołem ratunkowym nudnego występu, wywołującym zawsze u części publiki napad śmiechu. Wizualnym odpowiednikiem takiej zagrywki jest ostentacyjne drapanie się kabareciarza po kroczu. Efekt podobny. Krótko mówiąc kolejne zero z pałką dostawioną przez spółkę Janke, Krawczyk "MO".
Wpis Janusz Palikot Superstar wisiał wiele długich godzin co jest, proszę mi wierzyć, eventem w Salonie24. Gdy wreszcie został zdjęty z pudła wskoczył nań kolejny kibol z  peanem. Czy porównać to do paserki czy drugiego zajęcia nie wiem i z powodu upału nie będę się nad tym zastanawiał.

C.d. renamętu nastąpi?

Z ostatniej chwili!
Szczyty hipokryzji Igora Janke: Palikot, media i Salon24 No cóż zalinkowany post to kolejny dowód na to, że ten typ tak ma. Igorek zaraz po urodzeniu nie mógł się zdecydować - cyca czy butelkę? Co wybrać, żeby nie obrazić ani mamy, ani producentów mleka w proszku czy krowy.


.

wtorek, 20 lipca 2010

Renamęt

Blogowanie to sport dla sprinterów. Od tygodnia męczę się z publikacją postu Janke Mazurek i jajecznica (a'la Suski). Odgrzewany kotlet zostawiam. Albo zaserwuję w następnym poście albo do kosza jako przeterminowany.

Idą wakacje, czeka trzeci odcinek Wajdali czas na porządki stąd renamęt albo remamęt, nie wiem ktora forma jest prawidłowa.

Już w czasie kampanii byłem demotywowany. Po wrzutkach na temat tzw lewicy, Oleksego i Napierniczaka uchodziło ze mnie powietrze. Nie była to irytacja, ta mnie zawsze motywuje. Właśnie ostatnio się zirytowałem

Obserwuję ostatnio jakieś szaleństwo ogarniające przeciwników Tuska Komorowskiego i tego całego dziadostwa. Ma to różne przejawy. Jednym z nich jest usprawiedliwianie wszystkiego co zrobi premier Kaczyński i jego otoczenie. Wiadomo o co chodzi i nie muszę się rozpisywać.

Dostało się Katarynie za bardzo lekką krytykę wypowiedzi premiera Kaczyńskiego*. Kapitulanctwo, brak empatii, współczucia. Na szczęście żadem niezłomny bojownik nie zarzucił jej, że zapisała się już do PO, o co oskarżono już pan a Agnieszkę Romaszewską (albo nieuważnie czytałem komentarze).

Kataryna napisała:
Jarosław Kaczyński robi niewybaczalny błąd gdy mając w ręku mnóstwo bardzo poważnych twardych argumentów sprowadza dyskusję na poziom emocji, zwalniając Platformę z konieczności merytorycznego odniesienia się do tego wszystkiego, i usprawiedliwiając kolejne wywody polityków i komentatorów na temat jego stanu psychicznego. Przyzwyczaiłam się już, że od kilku lat polska polityka kręci się wokół Kaczyńskiego, a publiczną debatę determinuje to co akurat zrobił lub powiedział, ale w tej akurat sprawie emocje i wspomnienia Kaczyńskiego nie mogą przysłaniać coraz poważniejszych pytań o współudział rządu w rozmywaniu prawdy o katastrofie smoleńskiej. Skoro już Tusk postanowił pomóc Putinowi, Kaczyński nie powinien pomagać im obu.
Ja się z tym zgadzam. Dyskutując na portalu Blogmedia24 ja pisałem z kolei:
Bez emocji. Oni utrzymują w stanie wrzenia własny elektorat i judzą przeciwników, bo tak jest łatwiej ukryć fakty. Człowiek pobudzony nie myśli racjonalnie. Przecież u nich nie ma 8 milionów Palikotów i kretynów. Sprowadzenie wszystkiego do inwektyw i odpowiadania emocjami na prowokacje to jest gra w ich piłkę. Przebicie się do części ludzi z faktami, nawet bez podawania im na tacy konkluzji byłoby klęską GWna i okolic.
Emocje to boisko na którym czeka zupełnie nierozemocjonowana, pozbawiona wszelkich skrupułów ekipa na czele z chuliganem Palikotem.

Gdzieś przeczytałem, że gole strzela sobie twarda frakcja w PiS. Twardy to nieustępliwy, zahartowany lecz niekoniecznie jednocześnie nieroztropny, nierozsądny, nieprzewidujący czy wprost niezłomny... w głupocie.

Niedawno w Salonie 24 pojawił się post bloger, który przedstawił swoją wersję katastrofy Tupolewa: Zyski zamachowców oraz geneza i przebieg zamachu.  Wyjasniam, że dla mnie słowo katastrofa nie wyklucza ani celowego dzialania czynnika ludzkiego ani niemyślnego dzialania czy to w postaczi rażącego niedbalstwa czy .
lekkomyslności. Wspomniany geniusz zaprezentował następujący scenariusz:
Za zamachem stał Tusk. Wymyślił zaplanował mord, do współpracy wciągnął pułkownika premiera - Putina. Zamach się udał. Tusku było mało i zaczął Putina szantażować. Biedny Władymir Władymirowicz zorientował się za późno i jest w garści Tuska. Taki jest zarys intrygi. Sam post jest napakowany uzasadniającymi go faktami jak dobra kasznka wątróbką. Sa daty, linki, cyfry.

Nie poraził mnie kretynizm tej teorii, bo idiotów w sieci krąży więcj niż śmieci na orbicie geostacjonarnej. Nie zostałem porażony także faktem, że może to być świadome robienie ludziom wody z mózgu. Przerazili mnie cmokacze tego idiotyzmu. Wyznam szczerze jak na spowiedzi, że gdybym przyją ten scenariusz za prawdziwy do z podziwu dla przebiegłości Tuska mógłbym zagłosowac na PO. Gdyż, przepraszam za słowo, takie wyruchanie bez mydlą pułkownika Putina - wciągnięcie go spisku i do tego szantaż to jest nobel nie w skali globu tylko wszechświata. Co ja piszę, wszystkich wszechświatów, też tych rówoległych przeszłych i przyszłych.

Ja aż tak dobrego zadania o Tusku nie mam. Mam o nim zdanie jak najgorsze. To śmierdzący bezideowiec, nygus i prestidigitator. Człowiek na tyle inteligentny, że potrafi wykonywać wyczuć życzenia faktycznych ojców założycieli PO oraz jej sponsorów. Do tego tchórz nie zdolny do jakiejkolwiek realnej inicjatywy. Nawet tej która może go umocnić lecz jest obarczona jakimś ryzykiem. Ani ten nędzny gdański piłkarzyk, ani faktyczni udziałowcy PO, sponsorzy tej formacji nie odważyliby się podstawić nogi odźwiernemu z ambasady sowieckiej nie mówiąc o wciąganiu Sowietów w jakąś grę i ich szantażowanie. Bardzo proszę wszystkich cmokaczy o zaaplikowanie sobie kąpieli błotnych, czy biczy szkockich i to nie jednorazowo.

Pan Kuczyński podobno powiedział że gdyby był na miejcu Rosja to coś tam, bez znaczenia co. Dziwne, gdyż pan Kuczyński jest na miejscu Rosjan, przynajmniej od czasu gdy życzył Polsce jak najgorzej. To są rosyjskie życzenia, konkretniej moskiewskie, a jeszcze konkretniej życzenia prosto z Kremla. Nie rozumiem sensu użycia zdania warunkowego.

Wpadka Antoniego Macierewicza? No była. Niepotrzebna? Nie potrzebna. To prawda, że gdyby jej nie było też trwałoby ujadanie. Jednak lepiej, gdy ujadanie jest kompletnie oderwane od rzeczywistości, niż ma choćby śladowe umocowanie w przejęzyczeniu, nieopatrznie rzuconym słowie, do tego wyjętym z kontekstu i zmanipulowanym. Nie chcę słyszeć: a im to wolno? No wolno. Nam nie wolno. Trudno.Saper ma inny margines pomyłek niż telegrafista, stawiacz min i trałowiec też. Gadający z Krzesłami demolujący do spółki z kumplami komisję śledczą nie moze być usprawiedliwieniem dla obecności w niej rozhisteryzowanej, a przede wszystkim, niekompetentnej przekupy.

Mam nadzieję, że Antoni Macierewicz 80% zespołu parlamentarnego zagoni do roboty. To znaczy do zbierania informacji mogacych mieć jakikolwiek związek z katastrofą. Podkreślam tylko do zbierania. Niech czasem nie kombinują czy to przydatne czy nie. Wstępnym przesiewem powinno zająć się 10%. Reszta rzeczywistą pracą analityczną i śledczą. Procenty zaokraglam.

Odczuwam pewną satysfakcję z postu Jerzy Miller na czele Komisji niezgodnie z ustawą? Napisałem go 29 kwietnia, dwa dni po opublikowaniu rozporządzenia, pozwoliło powołać Jerzego Millera na stanowisko przewodniczącego Komisji, tyle że niezgodnie z ustawą. Tak jak pisałem, rozporządzenie wykracza poza zakres delegacji ustawowej, reguluje materię należną ustawie w związku z czym jest do kosza. Satysfakcja jest tylko pewna. Nie zajmuję się monitoringiem prawnej twórczości ministrów Tuskiego rządu. PiS niestety też nie. Uwagę na rozporządzenie zwróciłem, gdy minister Macierewicz na zakończenie obrad, bodaj komisji spraw wewnętrznych zdziwił się takiemu umocowaniu Millera wspominając o ustawie i zapowiadając powrócenie do kwestii na nastepnym posiedzeniu. Przeczytałem ustawę, niewielkie dwa rozporządzenia i wszystko było jasne. Pracy było bardzo mało, Wystarczyło poddać analizie dosłownie kilka nieskomplikowanych przepisów. Ciągu dalszego ze strony PiS niestety nie było. Obudził się dopiero poseł Polaczek.

To mnie dziś rano rozbawiło:
Onet

Newsweek

Dziennik


Cudna wojenna retoryka jako opis zapowiedzi, że PiS przyjrzy się z troską gospodarce. Dalej będzie juz z górki. Jedno pytania atak posła. Dwa pytania do ministra salwa pytań. Dwie interpelacje ciężki ostrzał rządu. Z każdej potyczki, bitwy, batalii zaatakowany Tusk wyjdzie zwycięsko. Rząd się nie da, nie ugnie pod presją, ogniem i szaleńczym atakiem.

Cdn?

------
* ktoś słusznie zauważył, że funkcjonariusze mówią na jednym wydechu: premier Oleksy, premier Miller i prezes Kaczyński. Nie będę pisał prezes Kaczyński.

wtorek, 6 lipca 2010

Pińćset to mniej niż tysiąc pińćset

Wszyscy, którzy uważają, że POpaprańcy wygrywając wybory prezydenckie przegrali rozdanie parlamentarne tracąc alibi dla imPOtencji są marzycielami. Dokonują racjonalnych analiz opierając się na tradycyjnej analizie politycznej. To złudne. Myśląc kategoriami politycznymi zdepicowanie wizerunku Platformy, jako bytu na arenie politycznej, powinno nastąpić gdy ujawnione zostały posiedzenia komisji ustawodawczej na cmentarzu i wirtualny charakter poważnego katarskiego inwestora, który okazał się marnej wiarygodności handlarzem bronią, załatwiającym stare porachunki finansowe albo jeszcze kimś innym.

Katastrofa smoleńska uokazała z kolei rząd Tuska (w sensie stricte politycznym) jako formę rządów gubernianych. Rząd Tuska otwartym tekstem pyta Moskwę, Berlin i Brukselę: co jeszcze możemy dla was zrobić? I co? Jajco.

Komorowski już w pierwszej turze zgarniają ponad 40% głosów. Dlaczego? Przyczyn jest kilka. Dzisiaj odniosę się do jednej. W oczach dużej części elektoratu Komorowski jest kandydatem "apolitycznym".

Od 1989 trwa odpolitycznianie i odpartyjnianie polityki. Zarzut upolityczniania polityki jest jednym z najcięższych zarzutów stawianych przez oświeconych ciemnogrodzianom.Obelgą stało się słowo partyjny. Stopniowo doprowadzono do tego, że zdaniem niektórych (wcale licznych) winę za jakiekolwiek zło ponosi upolityczniony parlament i partie polityczne. Dla tak wychowanego wyborcy stworzono Platformę Obywatelską, apolityczną partię polityczną. Trzeba przyznać, że było to posunięcie mistrzowskie. Formacja ta nie jest produktem klasycznym politycznym, tylko atrapą, która ma za zadanie skupiać na sobie atawistyczne przejawy politycznego zachowania (takie jak wybory powszechne) na zasadzie piorunochronu. Temu celowi służy przeorientowanie wyborcy w taki sposób, by głosowanie nie było wyrazem racjonalnej kalkulacji, akceptacji programu, lecz stanowiło ujście emocji. Oświeceni grają dokładnie tą metodą, której stosowanie zarzucają ciemnogrodowi, na zasadzie: złodziej krzyczy łapać złodzieja i rzuca się za fantomem w pościg.

Nie dzieje się to bez powodu. Miękkie wprowadzenie dyktatury oświeconych odbywa się właśnie przez odpolitycznienie. Osiągnąć to można przez powierzenie instytucji publicznej jakiejś radzie mędrców - awtorytetów. Eliminowanie kolejnych fragmentów państwa, instytucjonalnych przejawów życia publicznego. z polityki, oznacza tak naprawdę wyjęcie tych obszarów spod nadzoru społeczeństwa, gdyż przeróżne rady mędrców nie są przez ludzi ani wybierane, ani tym bardziej kontrolowane.

Zaczynam mocno odchodzić od tematu, bo tak naprawdę chciałem tylko napisać,  że jeśli POtworniakom odpadło jedno alibi wymyślą nowe lub, co trudniejsze do wykonania ale skuteczniejsze, nastąpi wyeliminowanie potrzeby posiadania alibi poprzez wykreowanie sukcesu. Im bezczelniej tym lepiej.

Jest jeszcze jedna sprawa. Będę, już z pozycji niezaangażowanego obserwatora, przyglądał się kierunkowi w którym pójdzie PiS. W ciemno nie podżyruję. Zresztą sytuacja w PiSie nie jest taka zła. Jeden z blogerów ogłosił się Superkaczyńskim. Zawartość Kaczyńskiego w Superkaczyńskim przekroczyła już 150 % i wykazuje tendencję rosnącą. Na przykład w czasie pisania tego postu, zawartość na Bugu we Włodawie wzrosła o CZTERY, a w Miedonii nawet o CZTERY koma SIEDEM.

NiePOprawnym optymistom (takim jak ja) przypominam, że kampania właśnie się rozkręca. Nie gadamy, nurkujemy!

piątek, 2 lipca 2010

Kobiety czytające szczotki na Wiejskiej 14


Среди зноя и пыли мы с Буденным ходили

.

czwartek, 1 lipca 2010

Czyn wyborczy (plakat)

.


Klik powiększa plakat.