wtorek, 30 marca 2010

Sposób na Jaruzelskiego. Imprimatur Daniel Passent

W 1985 roku rejsowym samolotem przyleciał do Polski Seweryn Blumstein. Jaruzelski z Kiszczakiem go nie wpuścili i odesłali z powrotem do Francji. Pomijając kwestię czy był to cyrk (władza dokonywała właśnie konwersji swego stosunku do opozycji wywodzącej się ze środowiska rewizjonistów komunistycznych) karę banicji zaaprobował swoim nieprzemijający drogowskaz moralny Daniel Passent. Dodam, że takimi ścieżkami nie chadzałem to i nie mój drogowskaz.

Zatem... jakby tak pana radzieckiego generała Wojciecha Witoldowicza Jaruzelskiego zawrócić do Moskwy po jego majowej ekskursji. Można poprosić drogowskaza Passenta żeby to ładnie uzasadnił. No, nie żeby dożywotnio na banicję. Co najmniej trzy lata. Niech tym czasie pisze podania o zezwolenie na pobyt do ambasady.

Z jeszcze innej strony wygląda to tak. Pan Jaruzelski otrzymał od moskiewskich braci między innymi:
- Order Lenina (ZSRR) – 1968 i 1983
- Order Rewolucji Październikowej (ZSRR) – 1973
- Order Czerwonego Sztandaru (ZSRR) – 1978
- Medal za Zdobycie Berlina (ZSRR)
- Medal "100-lecia urodzin Lenina" (ZSRR) – 1970
- Medal za Zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR)
- Medal 20-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR) – 1972
- Odznaka 25-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR) – 1970
- Medal 30-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR) – 1975
- Medal 40-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (ZSRR) – 1985
- Medal "50 lat Radzieckich Sił Zbrojnych" (ZSRR) – 1968
- Medal "60 lat Radzieckich Sił Zbrojnych" (ZSRR) – 1978
- Medal "70 lat Radzieckich Sił Zbrojnych" (ZSRR) – 1988
- Medal Żukowa (Rosja) – 1996
- Medal 50-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (Rosja) – 1995
- Medal 60-lecia Zwycięstwa w Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 (Rosja) – 2005
* Dziwi mnie klasyfikacja tych odznaczeń na stronie Wikipedii. Są w podrozdziale odznaczenia zagraniczne. Polskie nie są, ale żeby zaraz zagraniczne.


czwartek, 25 marca 2010

Nie róbcie z siebie DURNIA!!!

>>> Dudek ! Nie robcie z siebie DURNIA!!!
wrzasnął z gracją pewien bloger, na pewnej platformie, która zawiera umowy o świadczenie usług drogą elektoniczną z blogerami i komentatorami.

Z grubsza i z cieńsza chodzi mu o to, że:
Prof. dr hab. Dudku!!!!
Spieszę Szanownego Pana poinformowac, ze GW jest PRYWATNA FIRMA, a jej linia programowa, polityczna czy publicystyczna jest prywatna sprawa jej WLASCICIELI. Nie musi Pan jej czytac, ani tym bardziej FINANSOWAC. GW ma prawo byc tak stronnicza ja tylko sie jej podoba.
Tak się wypyszczył cwaniaczek z miodem w uszach.
Spieszę poinformować wszystkich tego typu krzykaczy, że bardzo żałuję, że tego typu deklaracja nie znajdowała się we wstępniaku do pierwszego numeru Gazety Wyborczej. Warto było od samego początku tak się zadeklarować. Pierwsi właściciele gazety powinni chyba czytelników o tym poinformować, a nie pakować sobie na winietę hasło "Nie ma wolności bez Solidarności". Czyjej? Panów Wajdy, Paszyńskiego i Bujaka? Teraz już wiem, że chodziło o solidarność z Jaruzelskim, Kiszczakiem, Cimoszewiczem i Kwaśniewskim. W 1989 r. nikt o tym nie wiedział. A szkoda.

sobota, 20 marca 2010

"Z dziejów honoru w Polsce" cz. II - źródła, czyli dług honorowy

Tak przypominam sobie, iż już przed wejściem do budynku przy ul. Klonowej zauważyłem iż M.F.R. ma przy sobie wypchaną torbę reklamową o standartowych rozmiarach używanych w Polsce. Zdziwiło mnie, że posiada przy sobie tego typu torbę, gdyż na przyjęcia nie przychodzi się zazwyczaj z tego typu torbą.
Pamiętam jednak, że gdy opuszczaliśmy przyjęcie jeszcze w pomieszczeniach szatni zapytałem go czy nie zapomniał zabrać ze sobąś tej torby z którą przyszedł na przyjęcie. Odparł nie potrafię przytoczyć dokładnych słów, ale sens tej wypowiedzi był, że "oddał", "uregulował jakiś honorowy dług". Z kontekstu tej wypowiedzi wynikało, iż dług ten oddał Rosjanom.
Leszek M.



niedziela, 14 marca 2010

Ja, jako tępak i hula wiatr na Dworcu Gdańskim

Ja, jako tępak

Ostatnio zupełnie obojętne wydarzenia, uświadomiły mi, że choć polityką się interesuję, zdarza mi się o niej pisać to pewnych rzeczy nie jestem w stanie pojąć. Z tym jest jeszcze pół biedy. Gorzej, że nikt mi nie jest w stanie tego w stanie wytłumaczyć, nawet się tego nie podejmuje. Gdybym rzecz dotyczyła tylko mnie milczałbym w pokorze. Jednak grupka niekumatych jest całkiem pokaźna.

Pamiętam, że niedawno wyczytałem gdzieś podziękowania dla wymienionych jednym tchem Geremka, Kuronia, Wyszkowskiego i Gwiazdy. Nie mogę pojąć dlaczego tak hołubiony jest prof. Geremek. Po prostu cyrku związanego z kultem jego osoby nie rozumiem. Co ja takiemu Geremkowi zawdzięczam? Jakieś jego wizje polityczne w sposób szczególny powalają trafnością? Drogi Bronisław był przenikliwym analitykiem, strategiem, taktykiem? Ja mogę tylko dziękować, że nie nakłonił gdańskich robotników do rezygnacji z "politycznych " postulatów, że nie udało mu się wcielić w życie swojej wizji ruchu solidarnościowego podczas festiwalu 1980/81. Tylko czy wypada o tym przypominać?

Nie rozumiem też, jak ludzie związani z pożyczką moskiewską, czy partia, która czerpała korzyści z moskiewskiej pożyczki może być w kraju, który niepodległości nie ma za wymaganą przez zabobon fasadę, lecz traktuje ją jako najwyższą wartość, uznawana za normalny podmiot życia politycznego. Mój prosty moherowy łeb podpowiada mi, że społeczne niebezpieczeństwo czynu polegającego przyjmowaniu w ukryciu pieniędzy od wrogiego mocarstwa nie jest znikome lecz przeciwnie, ogromne i sprawcy w takiego "wybryku" czy nieroztropności w ugruntowanych demokracjach karani są zwykle na gardle. Tym którzy nie pamiętają kwestii moskiewskiej pożyczki, polecam choćby spis dokumentów, które min. Ziobro udostępnił obywatelom z Gazety Wyborczej.

Nie bardzo też pojmuję oburzenie niektórych dziennikarzy Trójki i ich dość zabawne protesty, ale doskonale rozumiem o co chodzi nowo upieczonym syndykalistom pod wodzą Jerzego Sosnowskiego.

Kolejne kwestie, których za bardzo nie łapię, związane np. ze Stefanem Bratkowskim (jego życiorys na Wikipedii to czysta groteska), mentorami Ligi Pana Romana zostawię sobie na później, W to, że ci złodzieje pamięci wyskoczą z czymś, co będzie stanowiło przyczynek do zajęcia się przy tej okazji mym wrodzonym tępactwem, nie wątpię.

Hula wiatr na dworcu Gdańskim.

Z okazji rocznicy rozpędzenia wiecu na Uniwersytecie Warszawskim pojawiło się wiele rocznicowych reportaży, wspominków. W tle zamajaczył jak zwykle Dworzec Gdański.

Przyznam się od razu, że na amnezję nie cierpię i pamiętam dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że Kościół Katolicki i osobiście ksiądz Prymas Stefan Kardynał Wyszyński ujął się za prześladowanymi wówczas z powodów rasowych obywatelami polskimi, choć z Dworca Gdańskiego odjeżdżali również jego (Kościoła i Prymasa) prześladowcy.

Druga to taka, że gdy dwa lata, a nawet niespełna rok wcześniej ten sam Gomułka, Moczar posługując się tym samym ZOMO tymi samymi bojówkami walczył z Kościołem i atakował Prymasa Wyszyńskiego szczerzy demokraci stali albo w jednym rzędzie z Moczarem i smutnym aktywem albo milczeli. Tak się składa, że w "Argumentach" ówczesnym nieformalnym organie teoretycznym IV Departamentu MSW Kościół atakował Adam Michnik, zaś samo pismo współtworzył Bronisław Geremek, a od 1969 r docent Bronisław Geremek :)

Nie przypominam sobie by przeciw masowemu prześladowaniu wierzących, przeciw partyjno-esbeckiej operacji, na skalę jakiej do czasu wprowadzenia stanu wojennego, protestowali marcowi protestanci. Nie jest żadnym pocieszeniem, że w obronie prześladowanych katolików nie wystąpili posłowie koła "Znak", czy PAX, tylko z trybuny sejmowej przekonywali o dziejowej konieczności umacniania socjalizmu i nierozerwalnego sojuszu ze Związkiem Sowieckim. Postępacy ze "Znaku" zdobyli się na protest dopiero w 1968 r. Z mojego punktu widzenia rok 1968 był KOLEJNĄ hańbiącą kartą w dziejach partii komunistycznej. Katolicy co prawda nie wyjeżdżali, ale cały czas byli obywatelami drugiej kategorii. Co to znaczy być obywatelem drugiej kategorii niektórzy przekonywali się dopiero na Dworcu Gdańskim, gdy zostawiali nie tylko kawałek życia, ale legitymacje partyjne, przydziałowe mieszkania i sklepy za żółtymi firankami. Dlaczego zdziwienie nastąpiło dopiero, gdy dostali do ręki bilet w jedną stronę?

W Salonie24 walce PZPR z milenijnymi obchodami poświęciłem kilka postów. Były wśród nich dwa, które miały znaleźć swój ciąg dalszy. Niestety zwolennik nieskrępowanej wymiany poglądów red. Janke był uprzejmy uznać moje pisanie jako zagrożenie dla demokratycznego ładu Salonu, co dziś stwierdzam już z ulgą i pewnym rozbawieniem.


Teraz streszczę historię nie tak odległą od wydarzeń marcowych.
21-22 maja 1967 r. Sosnowiec.

wtorek, 9 marca 2010

Kto na miejsce Wildsteina? wersja 2 beta

Pan Bronisław Wildstein poza TVP. Szef Radiokomitetu Orzeł nie był tym razem na urlopie. Zadecydowały słupki.

==================

Proponuję zatrudnienie pani Dody. Jest nadzieja, że panu Orłowi urośnie chociaż jeden słupek... w slipkach.
Można też rozważyć opcję kontynuowania zbożnych starań prezesa Pontona i jeszcze raz zarzucić sieć na Polny Kwiatuszek.

Lisek ChytrTusek, Doda, MOnika córka pułkownika i telewizja odzyskana.

= = = = = = = = =
Wersja 2 beta 13:20
Program zostaje i zostają pytania
  1. Czy ktoś mnie zrobił w jajo?
  2. Ktoś Orłu przetrzepał skrzydła?
  3. Dlaczego w ogóle powstała kwestia będzie nie będzie?
  4. Co dalej z półkownikami  i pułkownikami w TVP?

niedziela, 7 marca 2010

Jest jak jest

Fragment wywiadu Igora Zalewskiego z niezależnym posłem Jarosławem Kaczyńskim, opublikowany w książce Dekomunizacja, Oficyna Wydawnicza Volumen, Liga Republikańska, Zeszyty Problemowe Ligi Republikańskiej, Warszawa 1999 r. (str 54-62)


J. K.: Dzisiaj dekomunizacja to w pewnej mierze coś innego niż na początku lat dziewięćdziesiątych. Są nowe niebezpieczeństwa, nowe patologie. Elementem akcji dekomunizacyjnej powinno być na przykład rozbicie struktur przestępczych. Te struktury w ogromnej większości wyrastają z dawnego systemu.

- Czy odgrodzenie dawnych funkcjonariuszy PZPR od stanowisk państwowych osłabiłoby w jakiś sposób świat przestępczy ?
J. K.: Góra tego świata wywodzi się zazwyczaj z dawnego aparatu bezpieczeństwa. Można już o tym przeczytać w poważnych, opiniotwórczych gazetach. Gdyby w 1991,1992 roku mocno uderzono w układ postkomunistyczny, gdyby doprowadzono do jego rozbicia, nieporównanie łatwiej byłoby doprowadzić do zaostrzenia walki z przestępczością, do likwidacji najważniejszych struktur przestępczych.

- Podtrzymuje Pan swoją dawną diagnozę, że źródłem większości patologii polskiego życia publicznego są ludzie dawnego systemu?
J. K.: Tak, podtrzymuję. Ale rzecz jasna w ciągu lat dziewięćdziesiątych sytuacja ewoluowała. Nastąpiło zjawisko kooptacji, rozpoczęte już w roku 1989. To znaczy do ludzi z dawnej PZPR czy SB dołączyli nowi, którzy z tymi organizacjami nie mieli nic wspólnego. Trudno jednak mówić o skali tego zjawiska.
(...)

- No właśnie, zrealizował się scenariusz, o którym marzył Pan w roku 1992: rządzi silna prawica wespół ze słabszą Unią. W dodatku odpadł jeszcze problem Wałęsy...
J. K.: No, nie całkiem się zrealizował. Często mówię o prawicy nieuwikłanęj, która może naprawdę coś zmienić. Ale ta cienko dziś przędzie.

- (...)Wiesław Walendziak twierdzi, że w walce z postkomunistami skuteczniejsze są "chirurgiczne cięcia " od dekomunizacyjnego zgiełku.
J. K.: Być może. Tylko sytuacja nie jest wcale prosta. Wiadomo, że AWS powstał i okrzepł również dzięki cichym kompromisom z "drugą stroną". W Akcji dominuje grupa, która chce kontynuować tę politykę "cichych kompromisów", bo się jej to po prostu opłaca. Sam Walendziak wie najlepiej, że dokonywanie w tych warunkach chirurgicznych cięć nie jest sprawą łatwą.
(...)
J. K.: Polityka ma wymiar fasadowy i zakulisowy. Za kulisami dzieją się rzeczy przygnębiające. Ale oficjalnie AWS nie może sobie pozwolić na rezygnację z dekomunizacyjnych haseł. To znaczy, że jeżeli Liga Republikańska przygotuje ustawę dekomunizacyjną, to posłowie AWS - nawet ci żyjący w symbiozie z czerwonym - muszą demonstracyjnie popierać. Na tyłach mogą się dziać różne rzeczy, fasada nie może wyrzekać się swego programu. Popieranie dekomunizacji może się okazać korzystną inwestycją polityczną. Przed nami wybory prezydenckie, potem parlamentarne, a fala antykomunizmu w społeczeństwie na razie nie maleje. To dla AWS po prostu szansa na ekspansję.
- Ale przecież Janusz Tomaszewski nagle nie wyparuje, on cały czas w Akcji będzie...
J. K.: Ja nie mówię, że pchnięcie AWS na antykomunistyczne tory będzie łatwe. Ale cóż robić.

(...) Jeśli rządzić będzie - nawet umiarkowana - prawica, która od "tamtych" będzie się trzymać z daleka, nie będzie z "nimi" robić interesów, twarda  wobec przestępców, to oczywiście "cicha dekomunizacja" ma sens. Tylko że dzisiaj niestety w AWS pierwsze skrzypce grają całkiem inni ludzie. Jest jak jest.
(...)
J. K.: Doświadczenia kampanii ostatnich lat pokazują, że antykomunizm popłaca. Nawet, gdy jego nośnikiem jest osoba tak niewiarygodna jak Wałęsa.
(...)
- Na razie ustawa dekomunizacyjna jest śpiewem przyszłości. Mamy natomiast lustracyjną. " Gazeta Wyborcza" pisze, że jej ofiarami będą informatorzy, a ich mocodawcy z SB i PZPR pozostają bezkarni.
J. K.: Jest w tym trochę racji. Ale czy jeśli nie możemy złapać bossów świata przestępczego, to znaczy że mamy nie łapać kieszonkowców? Oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że teraz i "Gazeta Wyborcza" włączy się do walki o dekomunizację. To rozwiąże ten problem.

Na takiego Jarosława Kaczyńskiego głosowałem. Na innego nie zamierzam.

piątek, 5 marca 2010

Dwie rocznice, dwie kultury, kilka wierszy

Początkowo chciałem notce nadać tytuł Dwie rocznice, dwie Polski, kilka wierszy.
Gdybym tak zrobił obraziłbym mój kraj. Polska jest jedna. To drugie coś nie wiem jak nazwać.


5 marca 1940 r.