środa, 13 stycznia 2010

Mozart z flaszki, Chopin z kieliszka i inne szkło - GRAMY!

Kolejny koncert w zapyziałym Moherowie.
Późno już, ale sam tytuł wskazuje, że przed 23 nie powinno poruszać się takich tematów.

Niedawno grałem tematy klasyczne w rockowej konwencji. Mam do takiej muzyki stosunek ambiwaletny. Uważam jednak, że plusów dodatnich jest znacznie więcej. To są często drzwi do świata muzyki klasycznej. Ja co prawda wchodziłem po grzbiecie Isao Tomity, ale i przez Malmsteena jest dobra droga. Nie będzie dobrze, gdy ktoś pomyli drzwi lub drogę i pomyśli, że Mozart z flaszki to wielka sztuka





Jeśli już koniecznie sztuka to raczej cyrkowa.

Ale jest szkło, które nadaje Mozartowi blasku. Harmonika szklana to instrument pomawiany niegdyś o wywoływanie poronień i chorób umysłowych, o czym lojalnie uprzedzam kobiety, te przy nadziei i te na skraju załamania nerwowego. Rozchwiani faceci też niech uważają.
Harmonika szklana z towarzyszeniem kwartetu i adagio KV617 Mozarta



Teraz poważnie, czyli "Grave" Johanna Juliusa Sontag von Holt Sombacha na harmonikę szklaną.



A kieliszki? Naprawdę Chopin gdyby żył, to by pił? Posłuchajmy Preludium op.28 No. 4. Na szklanej harfie gra POLSKI zespół Glass Duo.



Na dobranoc moja ulubiona kolęda - Jezus malusieńki. Ponownie Glass Duo.

Brak komentarzy: