wtorek, 3 sierpnia 2010

Co bym zrobił

Co bym zrobił na miejscu Platformy, żeby przykryć już nie medialną sieczkę, ale polskie rozmowy o polityce prowadzone przy obiedzie, na plaży w pracy, na forach internetowych, rozmowy o katastrofie w Smoleńsku, jej przyczynach, zaniedbaniach nawet zbrodniczych, o gospodarce, deficycie, rosnących podatkach, planie Tuska-Kononowicza?

Co bym zrobił by wszystko co ustali zespół parlamentarny nie kojarzyło się  z treścią ustaleń ale mówiąc najkrócej awanturą, nie analizą dokumentów i wyciąganymi wnioskami tylko krzykiem, nie konkluzjami z ustaleń tylko osądem przed zbadaniem sprawy?

Co bym zrobił by przeciętnemu Polakowi, także temu, który kontakt z polityką ma wyłącznie przy urnie, oraz temu, który nie chodzi na wybory, mój przeciwnik polityczny nie kojarzył się z opozycją parlamentarną?

Co bym zrobił by moi przyjaciele z TVN i tej drugiej telewizji oraz odzyskanej TVP mieli jak najmniej pracy i nie trudzili się zbytnio malując z matejkowskim rozmachem Tuska i Komorowskiego jako mężów stanu odważnie przeprowadzających lud przez fale kryzysu i "wrzeszczących fanatyków"?

Co bym zrobił będąc praktycznie pod ścianą praw ekonomii, własnych zaniedbań, przekrętów, wałków,  grzechów politycznych tej miary jak uczestnictwo w putinowskich gusłach, pozostawienie premierowi pułkownikowi wszystkich dowodów w sprawie katastrofy?

No co trzeba zrobić żeby w domach o tym się nie mówiło, by tłem prywatnej i medialnej dyskusji o Smoleńsku nie były rdzewiejące na Siewiernym pozostałości Tupolewa?

Wiem co bym zrobił.Dzisiaj na przykład, otworzyłbym z satysfakcją Szampanskoje Dukaczewskoje, wypił lampkę albo i dwie. Następnie otarłbym pot z czoła i dalej dokładał do pieca, aż do dnia błogosławionej ciszy wyborczej, a dla pewności to do 22 w dniu wyborów.

Jestem bliski stworzenia politycznego perpetuum mobile. Ono nie istnieje, ale istnieje trik - sprytne ukrycie miejsca gdzie jest dostarczana energia. Sprytne, ponieważ sami uczestnicy widowiska, ci którzy przyszli zdemaskować przekręt nieświadomie ją dostarczają.

Bardzo jestem ciekaw co by zrobili inni. Niech postawią się w teoretycznie beznadziejnej sytuacji Tuskiego rządu i jego doradców. Czego rząd się nie dotknął zamienił w gówno. Wybory za rok. Jak je wygrać? Zagrajcie sobie w grę strategiczną Tuski doradca. To nie jest trudna gra, są trudniejsze - Doradca Yaro.

PS.
Gdy to napisałem, przed wrzuceniem, na kolejnej karcie Chrome'a przeczytałem o przerwanym posiedzeniu Sądu Najwyższego. Brawo, brawo kretyni, bis!


.

2 komentarze:

styx pisze...

GW prowadzi ciekawa gre, zeby pomoc rzadzacym. Do komentowania wydarzen rzucane sa juz nawet jednostki o watpliwych walorach intelektualnych - nie liczy sie jakosc, ale ilosc. Tak, zeby w przypadku waznych i zarazem niebezpiecznych spraw, doszlo do zalania opinii publicznej medialna sieczka, a tym samym zniechecilo sie obywateli do dyskutowania, czy zglebiania "niebezpiecznych zwiazkow" i powiazan.

nielubiegazety2 pisze...

Szum pozoranctwo medialne, kreowanie widowisk to odpowiednik mętnej wody. Przeciwnik jest bezwzględny nie ma żadnych zahamowań moralnych niestety dość sprytny. Walka, gra czy jakkolwiek to nazwać wymaga sprytu. Przy czym za cel uważam wygranie wyborów nie zwycięstwa moralne.