wtorek, 20 kwietnia 2010

Gdzie Oni są i tanie państwo, czyli G. nie Państwo Polskie!

Gdzie Oni są?

Wczoraj odezwał się rzecznik ministra obrony narodowej. Nie na konferencji prasowej, a w komunikacie. Odezwał się by pouczać naród o odpowiedzialności. Nie po to by uspokoić Polaków i oświadczyć,że na miejscu katastrofy natychmiast zjawili się funkcjonariusze SW i ABW celem przydzielenia asysty wszystkim funkcjonariuszom rosyjskim zabezpieczającym dowody, przeszukującym teren i ofiary zdarzenia. Prawda jest taka, że jedyni funkcjonariusze jacy zadziałali błyskawicznie to rosyjscy żołnierze wymieniający żarówki na smoleńskim lotnisku, funkcjonariusze przeszukujący mieszkanie ś.p. Zbigniewa Wassermana, wreszcie pani Dmochowska wkraczająca do gabinetu ś.p. Janusza Kurtyki.

Skoro Federacja Rosyjska nie jest w stanie zabezpieczyć całego terenu celem odnalezienia wszystkich szczątków samolotu sądziłem, że Minister Obrony Narodowej podeśle tej zdemilitaryzowanej krainie kompanię wojska i ogłosi to na konferencji prasowej.

Sądziłem, że na miejscu pracuje więcej niż jeden prokurator i ci których nie ma, a być powinni uczestniczą we wszystkich czynnościach procesowych jakie są prowadzone na terytorium Federacji Rosyjskiej w związku z katastrofą.

W tym momencie dla ochłonięcia przerwałem pisanie notatki, gdyż poziom wzburzenia sięgnął zenitu i poza przekleństwami, miotanymi pod adresem tak zwanego Rządu Rzeczypospolitej Polskiej, nie byłem w stanie nic napisać.



Dziś nieco ochłonąłem z emocji wywołanych bezczelnością i zakłamaniem rzecznika ministra obrony narodowej wyrażającymi się w zdaniu Upublicznianie w dniu dzisiejszym hipotez opartych na niezweryfikowanych pogłoskach i domniemaniach dotyczących tej katastrofy lotniczej - najtragiczniejszej nie tylko w dziejach lotnictwa polskiego, ale także Rzeczypospolitej - jest nie tylko nieodpowiedzialnością, ale mogłoby naruszać cześć osób poległych - podkreśla resort.

Na pokładzie samolotu TU-154M zginęła głowa państwa, ministrowie, najwyżsi dowódcy sił zbrojny RP i kierownicy centralnych urzędów państwowych. Gdzie przez ten tydzień byli podwładni tzw. premiera: minister obrony narodowej, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, szefowie służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, szef agencji bezpieczeństwa wewnętrznego i służby wywiadu? Co robi minister-członek Rady Ministrów i przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów? O pełniącym obowiązki głowy państwa, który twierdził, że polski pilot poleci nawet na drzwiach od stodoły nie wspomnę, bo i on nie wspomniał czy na drzwiach polski pilot bezpiecznie wyląduje.

Ile konferencji prasowych z udziałem tych osób odbyło się do tej pory? Nie oświadczeń, komunikatów tylko konferencji. Moim zdaniem konferencje poszczególnych ministrów i szefów służb powinny odbywać się codziennie, choćby tylko dla stwierdzenia, że sytuacja od dnia wczorajszego nie uległa zmianie, zwołujący konferencję nie ma nic do dodania i czeka na pytania. Społeczeństwo ma prawo do informacji. I takie coś jak rzecznik ministra Klicha mówi o pogłoskach, niesprawdzonych hipotezach? Brakowało tylko podwiniętych rękawów koszuli i wyciągniętego palucha jak u Rakowskiego w Stoczni Gdańskiej.

Pytam się dlaczego nie macie odwagi stanąć przed dziennikarzami?

Wiem dlaczego. Są dwa podstawowe powody.
Pierwszy.
Komórka odpowiedzialna za wizerunek zarządu majątkiem pod nazwą Rzeczpospolita Polska wydała polecenie: Znikacie z mediów. Rząd nie może kojarzyć się z katastrofą i... zniknęliście. Nie było was sk...!. Schowaliście się do nor jak szczury.

Drugi powód to taki, że na konferencji prasowej zadaje się jej gospodarzowi pytania, a ten udziela odpowiedzi. Tego się baliście. Baliście się, że będziecie spoceni bardziej od Zbycha. Powinniście być. Ponieważ pomijając pytania główne o odpowiedzialność za organizację wyjazdu jego zabezpieczenie i osłonę, działania podejmowane na miejscu, ktoś mógłby zapytać czy pan zarządca Tusk i jego podwładny Klich zapłacą odszkodowania ofiarom katastrofy z własnej kieszeni? Też znam odpowiedź. Nie nie zapłacą. Zapłaci...

Tanie Państwo

Wieczorem gdy próbowałem ochłonąć zatelefonował kolega i pytał czy wiem coś o ubezpieczeniu pasażerów tragicznego lotu. Jak relacjonował, niejaki kontakt operacyjny służ bezpieczeństwa plr "Must", dziś szerzej znany pod nazwiskiem Olechowski, zastanawiał się nad tym wczoraj u MOniki Olejnik. Programu Aureola nad (nie)Rządem i Salonem nie oglądam od dawna. Odpowiedziałem, że z punktu widzenia odpowiedzialności właściciela samolotu (Zarządu majątku RP) i osób poszkodowanych, ważniejsze jest czy był on ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Istotne jest to czy tzw. Rząd RP wykupił OC. Ubezpieczenie NW pasażerów ma tylko charakter uzupełniający.

Otóż,  jeżeli mnie pamięć nie myli, w dniu katastrofy wystąpił w Tusk Vision Network mężczyzna i jasno stwierdził, że nie. Tupolew nie mia miał polisy OC, mógł mieć, lecz obowiązku posiadania OC nie miał! Odpowiedzialność cywilną za śmierć wszystkich osób poniesie Skarb Państwa, konkretnie statio fisci pod postacią MON. Tak prawdopodobnie  będzie się nazywał w procesach cywilnych pozwany. Będzie on odpowiadał na zasadzie ryzyka (wina zobowiązanego nie ma żadnego znaczenia). Okoliczności egzoneracyjne (wykluczające tę odpowiedzialność) są bardzo nieliczne i dość powiedzieć, że nawet zamach nie wyłączy odpowiedzialności, jeśli po stronie zobowiązanego, w kwestii zabezpieczenia technicznego, wywiadowczego i kontrwywiadowczego były jakiekolwiek zaniedbania. Wówczas zamach jako działanie osoby trzeciej, za którą zobowiązany do zapłaty odszkodowania nie ponosi odpowiedzialności, NIE BĘDZIE WYŁĄCZNĄ PRZYCZYNĄ wypadku. Zamach nie jest siłą wyższą. To dla prawnika oczywiste.

Każda przytomna osoba zada sobie pytanie jak to? Jak to możliwe, że istnieje obowiązek ubezpieczenia posiadacza motoroweru, a nie ma obowiązku ubezpieczenia samolotu?

Taki obowiązek dotyczy powietrznych statków cywilnych. Z punktu widzenia międzynarodowego prawa lotniczego statki powietrzne dzielą się na cywilne i państwowe. Cywilne to takie które nie są państwowe. Państwowe zaś, to statki powietrzne wojskowe, celne i policyjne

Samolot był na stanie MON, był pilotowany przez pilotów wojskowych, nie posiadał ubezpieczenia OC. Te i wszelkie inne znaki na niebie i ziemi wskazują, że kilkadziesiąt konwencji i umów międzynarodowych NIE MA zastosowania gdyż Tupolew nie był statkiem cywilnym. Weryfikacja jest bardzo prosta. Wystarczy sprawdzić, czy samolot był wpisany do rejestru cywilnych statków powietrznych.

O Rejestrze Cywilnych Statków Powietrznych - Wikipedia

Najważniejsze akty nie mające bezpośredniego zastosowania to:
Konwencja paryska z 1919 r;
Konwencja chicagowska z 1944 r;
Konwencja warszawska z 1929 r;
Konwencja haska z 1955 r;
Konwencja guadalacharska z 1961 r;
Protokół gwatemalski z 1971 r;
Protokoły montrealskie z 1975 r;
Konwencja  montrealska z 1999 r;
Konwencja tokijska z 1963 r;
Konwencja haska z 1970 r;
Konwencja montrealska z 1971 r;
Konwencje rzymskie z 1933 r. wraz z protokołami dodatkowymi;
Pomijam całe prawo UE.

Dla zobrazowania rygorów obowiązujących cywilne statki powietrzne można przeczytać konwencję chicagowską wraz załącznikami.

Inne niż konwencje przepisy na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego, podkreślam CYWILNEGO!.

Chcę wszystkim mówiącym, że samolot rozbił się na terenie obcego państwa i możemy tylko przyglądać się działaniom jego służb napisać, że źródłem prawa międzynarodowego są nie tylko umowy międzynarodowe ale i zwyczaj, czyli usus.

Tragedia jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem z uwagi na osoby, które w niej zginęły, nie ma precedensu w historii awiacji. Zatem do podstawowych obowiązków niepodległego państwa jest takie kształtowanie zwyczaju, by zapewnić jak najbardziej szczegółowy nadzór nad działaniami państwa konstruktora, producenta i państwa miejsca ciężkiego wypadku lotniczego. Tym bardziej, że w tym konkretnym przypadku jest to jedno i to samo państwo. Państwo, którego funkcjonariusze natychmiast po wypadku zmieniali stan faktyczny i państwo, które nie zabezpieczyło całego terenu katastrofy. O konieczności powołania, w tej ekstaordynaryjnej sytuacji, niezależnej od OBU rządów międzynarodowej komisji dochodzeniowej szkoda pisać.

BTW. Przeczytałem gdzieś wypowiedź socjologa prof. Wnuk-Lipińskiego o tym, ze państwo dobrze się spisało. Tak spisało się.... na straty.

W środkach masowego przekazu słyszę, że strona rosyjska obiecała i podziękowania pod adresem rządu, którego oficjalne stanowisko wyrażone na piśmie, a skierowane do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu jest takie, że nie wiadomo czy oficerów polskich w Katyniu zamordowano, a jeżeli nawet, to nie wiadomo kto tego dokonał.
Obiecałaś..., obiecałaś...

Tak zwany Rząd RP nie musi podawać się do dymisji ponieważ jako zarządca wydzielonego granicami terytorium działa prawidłowo. To jest Gubernia, nie Państwo Polskie!


********
Zmiana stanu faktycznego po zdarzeniu i nie zabezpieczenie całego terenu katastrofy (klik).

********
Dodano o 14:52
Podpisz się pod listem otwartym jaki do Prezesa Rady Ministrów RP Donalda Tuska wystosował  prof. dr hab. Jacek Trznadel Przewodniczący Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej

Po prostu kliknij powyższy tekst i podpisz się.
.
.

Brak komentarzy: