środa, 16 grudnia 2009

II Wojnę Światową wywołał GünterGrass i telemarketer z T-Mobile

 Dedykuję Stefanowi Chwinowi autorowi "Hanemanna"
 

II Wojna Światowa i holokaust była czymś okropnym, ale została rozpętana w sposób mistrzowski. Brednie o nieudolności rozkładającego się systemu nazistowskiej dyktatury w świetle tego wojskowo-policyjnego sukcesu można włożyć między bajki. Wszystko mimo "pewnych utrudnień" poszło jak w zegarku.

Ale to nie Adolf Hitler rozpętał II  Wojnę Światową..

On tylko puścił w ruch maszynerię, która zadziałała bez zarzutu.

Drugą wojnę Światową rozpoczęły dziesiątki tysięcy zwykłych, niemieckich chłopców z Wilelmshaven, Kolbergu, Moguncji i Breslau  stoczniowców, ślusarzy, bauerów, magazynierów, górników, tramwajarzy i telemarketrów z T-Mobile, maturzystów - ubranych w zielone mundury Wehrmachtu, czy granatowe uniformy Kriegsmarine. To oni, nie żaden Adolf Hitler czy gestapowcy, własnoręcznie zaatakowali Polskę. To oni - chłopcy z Schwäbisch Hall, Stuttgartu, Baden-Baden i Hamburga,  bombardowali Wieluń, Warszawę, szpitale, drogi pełne uchodźców, wypędzali Polaków z Wielkopolski Ziemi Łódzkiej i Śląska, rozstrzeliwali w Palmirach,  i samym swoim widokiem terroryzowali polskie miasta. To właśnie ich dziełem była II Wojna Światowa.

To oni - należący do NSDAP i bezpartyjni, wierzący i niewierzący z Darmstadt, Kiel, Moguncji i poddrezeńskiej wioski, miłośnicy Fryderyka I Barbarossy i jego brody, Wallensteina, kochający Niemcy i zdławioną przez Hitlera demokrację, zaczytani w Tomaszu Mannie, prywatnie przeklinający Nationalsozialismus i niecierpiący III Rzeszy - byli prawdziwymi autorami II wojny światowej, nie żaden Adolf Hitler.


Bez nich Hitler i wszyscy gestapowcy razem wzięci byliby niczym. 



Nie wierzycie? Poczytajcie sami

Dlaczego Gunter Grass. Przecież chłopcy zaczytani w książkach dla męskiej młodzieży chcieli przeżyć wspaniałą przygodę na pokładzie U-boota, Messerschmitta, w ciasnej kabinie czołgu.
A Telemarketer z T-Mobile? Kombinujcie sami.


Wiem, ze przed każdym 1 września na Czerskiej  i w jej mentalnych okolicach wszystkich mocno trzepie w dekiel, ale żeby do tego stopnia nie przypuszczałem. Tekst pochodzi z 2008 r. Znalazłem go, będąc ciekaw co w tym roku zaserwowała mi najbardziej opiniotwórcza gazeta pomiędzy Odrą i Władywostokiem.

Brak komentarzy: