piątek, 23 lipca 2010

Gombrowicz, Terencjusz oraz paserzy i alfonsi

Posprzeczałem się wczoraj z kolegą. Jechaliśmy autobusem. Na przystanku wsiadła kobieta okolo osiemdziesiątki. Nie było wolnych miejsc i staruszka stanęła obok dwóch młodych ludzi. Jeden z nich wstał, powiedział - proszę - i gestem wskazał miejsce siedzące. Drugi, na początek puścił stek ordynarnych przekleństw, po czym wrzasnął do pierwszego:
- Siadaj na dupie! - a do kobiety - A ty co się tak gapisz pomarszczona starucho? Stój! Zamiast kopnąć w kalendarz szantażujesz moralnie młodego, socjalny darmozjadzie. - Zakończył równie ordynarną wiązanką mrucząc pod nosem - pierdolona moherowa szantażystka.
Kolega aż się zagotował. - Co za sk...yn - syknął. - Zaraz gnoja nauczę szacunku. Naprężył mięśnie i naprawdę chciał mu spuścić manto.
- Nie obrażaj człowieka. Jesteś obłudnikiem. - Zwróciłem się do kumpla
- Zwariowałeś? Odsuń się, dam mu lekcję savoir vivre.
- Uspokój się - powiedziałem. Przecież zdarza Ci się zabluźnić tak?
- No...
- No i... nie jesteś w tym wyjątkiem. Bluźnią w filmach, w teatrze. Trudno znaleźć współczesną powieść bez wulgaryzmów. To sposób artystycznej ekspresji. To też był artysta! Gwałtownie wyraził swoje uczucia i zaprotestował przeciw moralnemu szantażowi. Osobiście widziałem jak kobieta wyraźnie patrzyła na jego miejsce. Młodzi i wykształceni, zwłaszcza z dużych miast, często wyrażają się w swoim gronie o emerytach per staruch. On tylko głośno wyraził to co inni, zastraszeni obłudną poprawnością szepczą po kątach. Zresztą staruch i staruszka brzmi bardzo podobnie. A że pomarszczona? Przecież miała zmarszczki. Artysta nie kłamał i obnażył fatalny stan ubezpieczeń społecznych. To był Gombrowicz, nie skurwysyn!
Gdy wysiedliśmy, na skwerze, przy fontannie jakiś człowiek zdejmował spodnie, najwyraźniej w celu załatwienia potrzeby fizjologicznej. Siedząca wokół fontanny grupa ludzi uciekła w popłochu.
- Też Gombrowicz? - zapytał złośliwie kolega.
- Nie, Terencjusz Sam siebie karząc
- Że co???
- Homo... zacząłem
- sum: humani nihil a me alienum puto. - dokończył kolega.
- Bingo! Tak to leciało! - krzyknąłem. - No i pamiętaj: jak będziesz wieczorem wracał nie wdepnij w ten pozostawiony samotnie, bezbronny, ale pozbawiony obłudy i mieszczańskiego zakłamania fragment człowieczeństwa.
- Nie ma obawy, wrócę taksówką.
- No tak. Ty jak zwykle uciekasz od problemu. Może choć raz zrobiłbyś coś dla otwartego społeczeństwa obywatelskiego. Tu masz link do g... rupy wsparcia resztek człowieczeństwa: http://www.ruchpoparciapalikota.pl/ (nie trzeba klikać, tam naprawdę jest g...rupa)

Teraz już mniej grafomańsko.
Janusz Palikot. Gombrowicz w polskim Sejmie. Tak zatytułował wywiad z Palikotem Czaruś Michalski. Celowo piszę Czaruś gdyż trzeba mieć rozum dziecka, co najwyżej egzaltowanej gimnazjalistki by tego prostaka, który z politycznego skandalisty w stylu powiatowego, góra Wojewódzkiego Jackass przeobraził się w politycznego chuligana a może już gangstera nazwać Gombrowiczem. Rzecz do dyskusji czy przyzwolenie polityczno-medialne na jego chuliganerię spowodowało, że z użytecznego narzędzia wyrósł już samodzielny byt. Kuma nie tu nic do rzeczy, zaś faktyczną wartość tego zasranego "Gombrowicza" można było poznać gdy przed drugą debatą zasadził się na premiera Kaczyńskiego koło gmachu telewizji. Z samochodu zamiast Kaczyńskiego wysiadł Janusz Rewiński (były poseł, a nawet koalicjant Tuska, warto nadmienić). Wówczas "Gombrowicz" wziął nogi za pas i czmychnął. Został po nim tylko smród niezrealizowanej prowokacji.

Nie wiem, kto to jest [Palikot]. Uciekł, gdy zobaczył mnie przed debatą telewizyjną Kaczyński-Komorowski. A szkoda, bo go szukaliśmy [fragment wywiadu z Januszem Rewińskim w Gazecie Polskiej].
Pana nie ma [prof. Jadwiga Staniszkis do mgr Palikota w programie TVN24].

Trudno tym osobom nie przyznać racji. Rzeczywista wartość tak polityczna, jak artystyczno-polityczna Palikota wynosi okrągłe ZERO.

Zero zerem, ale problem jest. Ktoś przed tym zerem a nawet ciągiem zer postawił pałkę. Kibole Palikota nie mają żadnego umocowania by go tak dowartościować. Platforma Obywatelska jako siła polityczna i do tego rządząca owszem. Ale sama wola Platformy byłaby zbyt mała, gdyby nie media. To one niedokończonego doktora filozofii uwiarygodniły, zapewniły mu publiczność, samej publiczności wmówiły, że to orzeźwienie na rynku politycznym nowa, w domyśle, dodatnia jakość. Taki lans zapewniali Palikotowi przyjaciele z TVN i tej drugiej telewizji, koncern Agora itp. medialne ramię grupy biznesowo-politycznej pt. Platforma Obywatelska. Lans nie tylko z powodów stricte politycznych ale ze względu na oglądalność, klikalność i czytalność. Ostatnie względy dotyczyły też utwardzaczy wkopanej pałki. Od mediów typu pudelkowego po Salon24. Ziemię udeptały ostatecznie media, które fałszywie przedstawiały politycznego chuligana jako kontrowersyjnego co prawda, ale polityka poważnej partii ba, zastępcę członka. Tym sposobem jest problem gdyż przez zerem wystawiono pałkę.
Skąd w tytule paserzy i alfonsi? Te grupy zawodowe czerpią korzyści finansowe z czynów bądź karalnych, bądź nagannych etycznie. Taką samo działają media, w których obecność Palikota nie jest dostępna tylko po 23 i opatrzona co  najmniej zastrzeżeniem treści drastyczne, zawierające przemoc polityczną.

Weźmy dla przykładu platformę hostingową Salon24. Palikot wyróżniony kolorem zielonym funkcjonuje, a jakże, z uzasadnieniem: polityk i pisać każdy może. Swoje występy tam chuligan ogranicza. Trwa jednak innego rodzaju promocja spowodowana parciem na klikalność. Promocja kiboli Palikota. Dobitnym przykładem tego było zawieszenie na tzw. pudle, na długi czas postu wychwalającego miszczowskie - pono - posunięcie chuligana, czyli akces do zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. Z politycznego punktu widzenia chuligaństwo, na które jest bardzo proste lekarstwo: napisanie na piśmie akcesyjnym spad, językiem parlamentarnym rzecz jasna, z powołaniem się na konieczność ochrony dobrych obyczajów w kontekście ostatnich wyczynów pana NieMa. Nawet spoglądając od strony kabaretowej akces przypomina rzucenie w skeczu słowem "dupa", które nie jest ani suspensem, ani usprawiedliwione treścią, tylko ostatnim kołem ratunkowym nudnego występu, wywołującym zawsze u części publiki napad śmiechu. Wizualnym odpowiednikiem takiej zagrywki jest ostentacyjne drapanie się kabareciarza po kroczu. Efekt podobny. Krótko mówiąc kolejne zero z pałką dostawioną przez spółkę Janke, Krawczyk "MO".
Wpis Janusz Palikot Superstar wisiał wiele długich godzin co jest, proszę mi wierzyć, eventem w Salonie24. Gdy wreszcie został zdjęty z pudła wskoczył nań kolejny kibol z  peanem. Czy porównać to do paserki czy drugiego zajęcia nie wiem i z powodu upału nie będę się nad tym zastanawiał.

C.d. renamętu nastąpi?

Z ostatniej chwili!
Szczyty hipokryzji Igora Janke: Palikot, media i Salon24 No cóż zalinkowany post to kolejny dowód na to, że ten typ tak ma. Igorek zaraz po urodzeniu nie mógł się zdecydować - cyca czy butelkę? Co wybrać, żeby nie obrazić ani mamy, ani producentów mleka w proszku czy krowy.


.

Brak komentarzy: