Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas,
I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam.
I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg!
A śpiewak także był sam.
Wiem, wiem już było i 30 kwietnia i nie przypadkiem wśród postów wymienionych na prawej kolumnie, pierwszy nosi tytuł !!Pamiętajmy o Kazimierzu Pużaku!! Czasami człowiek musi inaczej się udusi.
Czy starszy pan 11 listopada by stał, czy maszerował i gdzie? To, że trzymałby wysoko nad głową biało-czerwony sztandar nie ulega wątpliwości. A gdyby tak chciał być trendy i założył t-shirt z wprasowanką - winietką "Robotnika" a po przeciwnej stronie koszuli z ostatnimi, publicznie wypowiedzianymi słowami - Jestem rzymskim katolikiem narodowości polskiej. Więcej nic nie mam panom do powiedzenia. Jeżeli ktoś nie wie przypomnę. Nie był to fragment konwersacji z kawiarni, tylko słowa skierowane w listpadzie 1948 do stalinowskiego "sądu".
Ten niepozorny człowiek zakwestionował prawomocność panów zasiadających za stołem "sędziowskim". W żaden sposób nie ustosunkowal się do zarzutu. Na ich natarczywe żądania nie odpowiedział nawet czy przyznaje się do winy. Był ponad.
Jakby go potrakowali Ich Ekscelencje: Giertych i Wielomski? Jako współtwórca z Józefem Piłsudskim PPS-Frakcji Rewolucyjnej był przecież złodziejem i bandytą. Tu w bólu połączyłby się z nimi Adam Michnik, stojąc na brzeciwległym - gumanistycznym - biegunie. Czemu? Jeżeli w ogóle Kazimierz Pużak pochylił się nad obywatelem Edmundem Taranowiczem - współpracownikiem legalnej policji, legalnego jak najbardziej rosyjskiego monarchy, to tylko po to by przekonać się czy wczesniej dobrze przymierzył z rewolweru, a nie po to, by zaproponować mu funkcję adiustatora w podziemnej drukarni "Robotnika". Złodziej, bandyta i do tego morderca. Że nie uznał prawomocnośći prlowskich funcjonariuszy? Wielomski wytłumaczyłby - wówczas prawdziwy Polak-katolik, celem ratowania substancji powinien ucinać sobie pogawędki z Luną Brystygierową lub przyjmować przed wyjazdem do Londynu, operacyjne wytyczne "w przedmiocie" dezintegracji środowiska Stronnictwa Narodowego, które też nie wykazywało należytego realizmu. I kto u licha pozwolił Pużakowi mienić się rzymskim-katolikiem? Odznaczony na dniach kawaler Michnik ze swej strony, chętnie by tłumaczył, że z panami "prokuratorami" i "sędziami" nie tak było tak jak sobie myśli.
A gdyby, nie daj Bóg, ów starszy człowiek zaplątał się wśród lewackiej chuliganerii kłując ślipia napisem Jestem rzymskim katolikiem narodowości polskiej. Więcej nic nie mam panom do powiedzenia.
Nie ma miejsca na żarty. W końcu GWniarze, stawili się na zaproszenie pana Blumsztajna nie tylko gwizdać ale i spuścić łomot faszystom. Nie bójmy się przypomnieć, że podczas śledztwa przed procesem szesnastu, Sowieci przymierzali do postawienia "Bazylemu" zarzutu współpracy z hitlerowcami.
Ktoś powie taki lajf, reset, proste czasy, proste gesty. Nie proste, PROSTACKIE! Prosty był kręgosłup Kazimierza Pużaka. Dla człowieka stojącego nad grobem jak ja, byłoby śmiesznym i patologicznym zjawiskiem odwoływać cokolwiek ze swego życia (drugie i już ostanie zdanie wypowiedziane do panów z tak zwanego sądu). Chyba wiem dlaczego żadna z polskich szkól nie nosi imienia Kazimierza Pużaka. Gościu był po prostu za prosty. Za prosty dla familii Michnika i Giertycha.
Jedno słówko. Nie wiem czemu, ale młodzi bojówkarze w arafatkach kojarzą mi się z owsiakowym Patrolem Pokoju.
I jeszcze cztery, ku pamięci. Oto postawa godna Rzymianiana. Tak zachowanie Kazimierza Pużaka skomentowała Maria Dąbrowska. Podaję ku pamięci grupom rekonstrukcyjno-historycznym zaczytującym się dziełem Juliusza Cezara O wojnie Galijskiej i Dziejami Tacyta, po łacinie rzecz jasna.
Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...
Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...
Jacek Kaczmarski "Mury"
1978
2 komentarze:
Dobry tekst. Ale po eksploatujesz Kaczmarskiego? To bywa nudne...
Dobry tekst. Bardzo dobry.
Prześlij komentarz