wtorek, 2 listopada 2010

Romantyczny ludobójca. Hemarem w czerską moralność.

Zemdliło mnie. Romantyczny propagandzista ludobójców. Ot, Dyzio Marzyciel. Dewiacyjna mania pochylania się nad rozterkami człowieka, który z myślą, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem popierał system mordujący miliony istnień, nie przestaje szokować. Borejsza miał w młodości duszę buntownika szarpiącego się między anarchistami, socjalistami i komunistami, między Warszawą, Paryżem, Barceloną i Berlinem. (...) był "wielkim marzycielem" i w swoich marzeniach realistą "stał się ofiarą [sic!] rewolucji, której zawierzył i poświęcił niemal całe dorosłe życie...". Teresa Torańska mało nie rozpłynęła z zachwytu nad biografią Jerzego Borejszy pióra Eryka Krasuckiego "Międzynarodowy komunista. Jerzy Borejsza, biografia polityczna". Ważna książka, bardzo dobrze napisana, wzbogacająca naszą wiedzę o mało dotąd znanych zawirowaniach w polskiej partii komunistycznej i wyjaśniająca okoliczności, w jakich był w Polsce montowany najpierw nowy ustrój tzw. demokracji ludowej, a potem stalinizm. Jakże dramatycznie zaczyna się i kończy recenzja.


Dopóki sprawiedliwość nie zatryumfuje w namacalnym dla większości wymiarze, a na to się nie zanosi, rozterki masowych zbrodniarzy, ich trudne dzieciństwo, motywacje skłaniające sympatycznego wydawałoby się człowieka do uczestniczenia w zbrodniczym przedsięwzięciu są mało interesujące. One w większości zresztą nie są aż tak skomplikowane. Skala zbrodni romantycznej mieszanki socjalisty komunisty i anarchisty jest przerażająca. Dla moralnej odpowiedzialności równe znaczenie ma osłona zapewniana przez aparat przemocy czyli osłona naganem jak kulturalno oświatowi najemnicy, gładcy werbalni prestidigitatorzy, kłamcy zapewniający, że ja takoj drugoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszyt czełowiek. Kłamcy piszący, że nagan więzienie i tortury to wytwór chorej wyobraźni,  intelektualiści na usługach komunistycznego reżymu byli jego usprawiedliwieniem znacznie lepszym niż prowokacja gliwicka pretekstem do agresji Niemiec w 1939 r. Jak ocenić postępowanie Brzechwy, Słonimskiego namawiających do powrotu z emigracji swoich kolegów. Przecież wiedzieli, że po powrocie będą mieli do wyboru: lizać buty Stalina i jego warszawskich pomagierów albo celę we Wronkach jeżeli nie szubienicę. Ich wina nie jest ani na jotę mniejsza, niż zwykłych ubeckich agentów uwijających się wśród żołnierzy Armii Polskiej na Zachodzie. Co się działo z ich ofiarami, którzy uwierzyli w demokrację? W najlepszym wypadku zaparcie się własnego życiorysu głębokie ukrycie medali za Monte Cassino, Tobruk czy Narvik i powtarzanie dzieciom by nie wspominały, że tatuś walczył u Andersa.

Moralność naprawdę nie jest tak trudna do ogarnięcia, a dobro i zło zakręcone wokół siebie, by pominąwszy bardzo nieliczne przypadki jakby borderline, nie można było zbrodni nazywać po imieniu. Kim tak naprawdę był Borejsza, poza tym że był romantykiem i marzycielem z KPP. Napisać o nim, ze podpisał sowiecką volkslistę III kategorii to niesprawiedliwie odedrzeć go z "romantyzmu". Wstąpienie do Związku Pisarzy Sowieckiej Ukrainy w pierwszą rocznicę 17 września było zapisaniem przy fanfarach na Reichslistę (pełna lista renegatów tutaj). Borejsza był zdrajcą takiego samego pokroju ci jak nieliczni ludzie kultury, którzy podjęli współpracę z III Rzeszą Niemiecką. ONI - z listy - nie byli nawet o milimetr lepsi od Igo Syma. Istnieje duże prawdopodobieństwo. że gdyby ruch oporu na ziemiach okupowanych przez Sowietów jakoś okrzepł, przy typowaniu najniebezpieczniejszych zdrajców do likwidacji zajmowaliby czołowe miejsca. Przejście na stronę wroga przez szewca ma zupełnie inny wymiar niż pisarza. Do przemiany i   pracy na odcinku narodowym jako patRYJoci do szło po agresji Hitlera nas Sowiety, gdy siła rzeczy:
W Anglii nie należy żądać usunięcia rządu W. Churchilla. Churchill opowiada się za kontynuowaniem wojny przeciwko Niemcom jest dodatnim czynnikiem w wojnie ojczyźnianej Związku Sowieckiego.
W USA kampania przeciwko wciągnięciu Ameryki do wojny straciła aktualność Komuniści powinni teraz występować za udzieleniem poparcia Związkowi Sowieckiemu przeciwko pomocy dla Niemiec, a także za przystąpieniem USA do wojny przeciwko hitlerowskim Niemcom.
W państwach okupowanych i wasalnych, takich jak Czechosłowacja, wcześniej kwalifikowaliśmy Benesza jako agenta brytyjskiego imperializmu. Teraz ogień należy skierować przeciwko takim zdrajcom, jak Hacha, i ustanowić kontakt z elementami, które stoją za wojną z Niemcami.
We Francji należy zająć podobne stanowisko w stosunku do d'Gaullea. 
Tak po agresji kierunki międzynarodowej propagandy nakreslił towarzysz Georgij Dymitrow. W komunistach nie odezwał się jakis narodowy atawizm. Po prostu ich wewnętrzny kompas orienował się na Stalina. Kazał pokochac to pokochali, na zabój. On był wektorem i sprawcą wszelkiego ruchu także wtedy, gdy ładowali się na eszelony i do tanków by wysiąść w Polsce Lubelskiej. Czytałem zadziwiającą opowieść o Borejszy i przypomniałem sobie jak Jaruzelski opowiadał Torańskiej że stalinizm zaczął się w Polsce po 1948. Komuniści terroru sprzed okresu, nim zbrodniarze zaczęli czyścić własne szeregi nie uważają za stalinizm. Może i racja, może to był terror bolszewicki typu leninowskiego. Mam mało współczucia dla Lechowicza, Gomułki czy Korczyńskiego.

Powtarzam świat wartości nie jest skomplikowany. Albo jest się z tymi ktorzy strzelają w poltylicę z nagana albo nie. Od kilku dni chodził mi po glowie wiersz Mariana Hemara "Demonstracja". Ma to związek z zkolejnymi kłamstwani świata według czerskich i bardzo nieporadnymi próbami walki z kłamstwem fasadowych demonstrantów. Czytając recenzję Torańskiej pomyślałem, że z propagandowym bełkotem o romantycznych ludobójcach można polemizować wykorzystując i to nie cynicznie poezję Hemara, tę satyrycznią i nie tylko. Hemar doskonale wyczuwał klimat przemysłu kutluralnego na usługach zbrodniarzy gardził nim i bezlitośnie chłostał. Miałbym ułatwione zadanie, gdyby nie wandale internetowi właściciele Szatni24, którzy unicestwili moje poetyckie karki z kalendarza. Czasem wystarczyłby link odsyłający do wiersza DO POETY REŻYMU, z którego zacytuję fragment o odpowiedzialności poety. Wierszy BRUTALNY SZOK (o pozbawieniu Hemara polskiego obywatelstwa) oraz nieco profetycznego MADAME WASILEWSKA jeszcze nie prezentowałem. Utwór, w którym przekornie broni Stalina przed nawróconymi, po rewelacjach Chruszczowa, intelektualistami zostawię na inną okazję.

No i zapomniałbym. Pani Torańska skręca w kierunku spiskowej teroii dziejów. Teoretycznie bez żadnych materialnych dowodów pisze insynuuje :) Zapoczątkowana - być może przypadkową - katastrofą drogową. Samochód, którym Borejsza jechał, uległ wypadkowi i prezes trafił na dłuższy czas do szpitala. Jest coś szczególnie dramatycznego w historii Kaina zabijającego... Kaina czy Różańskiego likwidującego Borejszę?
DO POETY REŻYMU
(fragment)
Przechrzta co tydzień, na wyścigi,
Co z wszystkich sobie wziął religii
Jedną religię: Oportunizm -
Dziś się obrzezał na komunizm.

Dziś z reżymowej radiostacji
Woła poetów emigracji
I melodeklamuje o tem,
Jak dźwiękać sierpem, walić młotem.
Sierpem i młotem. Jaka szmata
Robi się czasem z literata.

Na koniec wiersza, ze słodyczą
Pożegnał ich słowami temi:
,,Poetów miejsce na tej ziemi.
Poetom błędy się nie liczą".
Tak rzekł niewinny głos amorka
I nagle wyszło szydło z worka.

Cała nadzieja wierszopisa,
Jego postawa religijna,
Ideologia i polisa -
Polisa asekuracyjna.

Poecie wolno szkód przyczynić,
Wolno się załgać i ześwinić,
Merdać ogonem i uciekać,
Pod stół wleźć i hau-hau, odszczekać,
Wolno ze słowa zrobić łajno -
 Jak tylko wierszem, to już fajno!
Wolno mu zdradzać - jak do rymu.
To nie weźmiemy za złe my mu,
To już nie błąd, to już zaleta,
Bo pan poeta! Pan poeta!
Bo pan artysta! Bo artyście
Wolno tym kurrrkiem być na dachu!

Nie mógł Słonimski, rzeczywiście,
Lepszego sobie dobrać fachu.

Nie wie Słonimski, że niestety
Poety fach nie taki byczy.
Nie ma wyjątków dla poety!
Potomność błędy mu policzy.
Talent oceni na rozprawie,
Jako obciążające względy.
Im talent większy, tym ci błędy
Surowiej liczy. Nie łaskawiej.

Jej nie uwiedzie błysk talentu,
Już ona wie, mój przyjacielu,
Kogo pochować na Wawelu
A komu nie dać sakramentu.
Potomność to cholera taka,
Że tylko się rozejrzy w kolo,
Wie - kogo pocałować w czoło
Za błąd wygnania i tułactwa,
A komu w zadek dać kopniaka
Za cnotę zdrady i łajdactwa.

           *

Do Leszka piszesz, były śmieszku.
Znasz kawał ten o Leszku?
                                    Leż ku.
1953


MADAME WASILEWSKA

Towarzyszka Wasilewska,
Laval-liera kujbyszewska.
Od Uralu aż po Soho
Pierwsza nasza lady Haw-Haw.

Od Tamizy do Uralu
Ona pierwsza nasza Hacha,
Polska Leni Riefenstahl u
Sowieckiego monomacha.

Od "Płomyczka" do rzemyczka,
Czort sam się rozczulić gotów,
Ona-ż teraz przewodniczka
W "Związku Polskich Patryjotów".

Teraz frontem "Tass" ku Wandzie,
Wanda frontem ku "Tassowi",
Nie ustanie w propagandzie.
Aż się polski rząd odnowi.

Marzy jej się w głębi duszy
Rząd jedności, that's the question,
Z socjalistów, agrariuszy,
Pułkowników, drobnomieszcz'n.

Z narodowców i kułaków
I bundowców też, a jakże,
W Rosji wybór dla Polaków:
Albo w rządzie, albo w łagrze.

Ślęczy Wanda w noc bezsenną
Ponad kartą atlantycką,
Jak tu zrobić suwerenną
Silną Polskę katolicką?

Patryjotyzm ją przenika,
Już ta Polska w snach urasta -
Pierwsza w świecie republika...
A w Sowietach siedemnasta...

Z nią na czele... w charakterze
Patronichy i Egerii...
Z Kornijczuchem w Belwederze...
Z Polakami na Syberii...

Towarzyszko, śliczna bajka!
Pomaleńku, pomaleńku.
Aż roztropna czrezwyczajka
Zaprowadzi was pod stienku.

Puszczą motor, i po balu.
Grób wykopią w szczerym polu.
Głucho będzie na Uralu.
Cicho będzie w Albert Hallu.

Co najwyżej p. Mołotow
Powie, że Madama Chairman ,
"Związku Polskich Patryjotów"
Okazała się pro-german.
1943

BRUTALNY SZOK

Od wczoraj już nie jestem
 Polskim obywatelem.
Dowiedziałem się o tem
W rozmowie z przyjacielem,

Przez telefon. Zadzwonił,
Ze snu mnie zbudził rano.
,,Wiesz, że ci obywatelstwo -
Powiedział - odebrano".

No, pomyślałem, ładnie
Dzionek mi się zaczyna.
Kto, spytałem, odebrał?
Skąd ta okropna nowina?

"To - powiedział przyjaciel -
Z radia jest informacja,
Że tak zdecydowała
Warszawska Administracja.

"Podało o tym radio
W Wrocławiu, czy w Krakowie.
W gazecie dzisiaj stoi.
Czytałem - powiedział - w Słowie'

                 *

Serce mi się ścisnęło
Dziwnem uczuciem takiem -
Przez chwilę tak mi było,
Jakbym już nie był Polakiem.

Coś mi do gardła podeszło
Taką żółcią bezsilną
I żalem, jakbym nagle
Umarł śmiercią cywilną.

Odtąd już oficjalnie
Nie mam ojczyzny na świecie...
A jednocześnie - nie wiem,
Czy państwo mnie rozumiecie -

To takie psychologicznie
Ciekawe spostrzeżenie -
Jednocześnie poczułem,
Że jakbym urósł w cenie.

Spojrzałem w lustro - wyraz
Bolesny miałem i błogi.
Czułem jakiś bajronizm
Mojej martyrologii

I nawet pewną dumę,
Że jednak, bez wątpienia,
Administracja warszawska
Działalność moją docenia...

Wierszyki moje błahe,
Przyznaję to bez goryczy,
Ale widocznie Bezpieka
Jednak z nimi się liczy.

Piosenki, żarty, fraszki -
A zaszły im za skórę,
Gdy wygnańca de facto
Uśmiercają de iure...

                *

Zmiana nagła i ważka.
Jakże się ją dostrzega?
Co właściwie oznacza?
Na czym właściwie polega?

Zatrułem się tą myślą,
Jak jadowitym zielem:
Jak można być - i przestać
Być - polskim obywatelem?

Dlatego, że ktoś zakazał -
Że jednym pióra gestem
Orzekł, że byłem wczoraj
A od dziś już nie jestem?...

Mój paszport dawno nieważny,
A w paszporcie pieczątka,
To od dwóch lat, już tylko
Sentymentalna pamiątka.

Lecz jedna rzecz mi przeszkadza,
Zawadza i żyć nie daje:
Miłość do kraju, który
Jest moim własnym krajem.

Miłość do miasta, które
Jest moim jedynym miastem.
Choć odgrodzone ode mnie
Ogrodzeniem kolczastem,

Strażą, granicą, murem,
Co pod niebo wyrasta -
Wciąż jestem wiernym mieszkańcem
Wiecznie wiernego miasta.

Londyn płynie koło mnie
Tłumem, szumem, szelestem -
A ja tam, w tamtym mieście,
W dzień jestem i w nocy jestem.

Tam ulicami chodzę,
Tam przyjaciół pozdrawiam,
Żywych do piersi tulę,
Z umarłymi rozmawiam.

*

I wiem, że tam, pod ziemią,
Te moje przygodne rymy -
Mniejsza z tym, ile warte.
Za sto lat zobaczymy -

Mnie paszport niepotrzebny.
Generałowi nie służę.
Ja jestem obywatelem
W polskiej literaturze.

Nieważne, jakiej rangi,
Gildii, czy dostojności -
Tam jest moje starostwo
I karta identyczności.

Tam jest moja ulica,
Uliczka moja, zaułek,
I w księgach hipotecznych
Mój dom, mój kąt, mój przytułek.

I stamtąd - żadna siła,
Żaden pomiot bieruci,
Żaden czart mnie nie wygna,
Żaden bies nie wyrzuci.

I tam ja, każdym rymem -
Nie szkodzi, gdy częstochowskim -
Odbieram obywatelstwo
Fagasom stalinowskim.

Każdym wierszem i zwrotką
I żartem i puentą
Odbieram obywatelstwo
Azjatyckim agentom.

Piosnką, którą w szpitalu
W Edynburgu śpiewają,
Odbieram obywatelstwo
Bolszewickim lokajom -

Pismakom, wańkom-wstańkom,
Zaprzańcom, pomagierom,
Kurduplom, pucybutom,
Łapolizom, przecherom

Odbieram obywatelstwo
Na wieki hańby i sromu.
A teraz, tylko dożyć
I zobaczyć - kto komu? -

Ten wiersz niech będzie świadkiem.
Zobaczymy - przy świadku -
Kto komu obywatelstwo
Odbierze. Na ostatku.
1950


.

 

Brak komentarzy: