środa, 22 grudnia 2010

Aplikacja, suplikacja i życzenia

Dziś już wiadomo. 17 stycznia 2011 r. będzie TEN DZIEŃ. W wigilię rocznicy wkroczenia do Krakowa Armii Czerwonej, Wisława Szymborska odbierze. Na Wawelu z rąk do rąk przejdzie order. Za APLIKACJĘ?

Wisława Szymborska
WSTĘPUĄCEMU DO PARTII

W przedpołudnie niedzielne
Słońce brzęczy u okien
Widzę; siedzisz przy stole,
Chylisz czoło szerokie
Kaligrafując życie swe
Dwudziestoletnie
(...)
Uroczysta pogoda
Twego dojrzewania
-Czy nie ma żadnych pytań?
-owszem, są pytania:

Co przynosisz ze sobą?
Tlen młodości-szczerość
Czy tylko czad frazesu?
Szczerość jak płomień
Czy nieczułość jak popiół?
Myśli napełnione
Nadzieją czy beztroską?

Pytania brzmią ostro,
Ale tak właśnie trzeba,
Bo wybrałeś życie
Komunisty. I przyszłość
Czeka Twoich zwycięstw.

Jeśli jak kamień w wodę
Będzie Twe czuwanie
Gdy oczy zamiast widzieć
będą tylko patrzeć
Gdy wrząca miłość w chłodne
Zmieni się smykanie
Jeśli stopa przywyknie
Do drogi najgładszej-
Nie-nie dokończę zdania,
Choć myśl jest wyraźna.
Sam tego spustoszenia
Wyobraźnią zaznaj.

Partia. Należeć do niej
Z nią działać, z nią marzyć
Z nią w planach nieulękłych
Z nią w trosce bezsennej-
Wierz mi to najpiękniejsze
Co się może zdarzyć
W czasie naszej młodości
-Gwiazdy dwuramiennej.


Niewiele brakuje by w kolejce do kasy supermarketu, udręczony świecką liturgią lud zaintonował suplikację - od zakupów, sprzątania i gotowania wybaw nas, Panie.

Beata Obertyńska
SUPLIKACJE
Od głodu,
od pochodów,
od deszczu,
od wszy,
od powietrza na wietrze wskos prutego twarzą,
od ognia - kiedy nocą odejść ci go każą,
od tajgi, co do kolan moczarem namaka,
od urwanej podeszwy,
od skradzionego chlebaka
- wybaw nas, Panie!
Od tundry, twarzą w niebo leżącej na wznak,
od zmory białych nocy,
od komarzych młak,
od nagłych a niespodzianych wymarszów ponocnych,
od świtów ołowianych
i zmroków popielnych
            -    Święty Boże,
            -    Święty Mocny,
            -    Święty a Nieśmiertelny
            -    wybaw nas, Panie!
My grzeszni,
my zmęczeni,
my obszarom wydani,
my zamarłej przestrzeni na żer żywcem rzuceni,
my wyjęci spod prawa,
z człowieczeństwa wyzuci,
my deptani jak trawa,
zaganiani i szczuci -
my nędzarze zawszeni,
my, co głód nas ogłupia,
my rzesza bezimienna
do dna krzywdą otruta,
my brudni,
my obdarci,
my aż śmieszni chwilami,
my pocieszni,
my grzeszni
Ciebie Boga błagamy,
coś jest Wierny i Żywy,
Jeden i Niepodzielny
            -    Święty Boże,
            -    Święty Mocny,
            -    Święty a Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami!
Przez ostatnią,
Pośmiertną
Syna Twego ranę,
przez Jego Krew i Mękę
amen - amen - amen.


Nie da się ukryć, że Zbawiciel urodził się nie w podświetlonej halogenem stajence, romantycznej stajeneczce, ale po prostu w stajni. Choćby tylko nie daje nam przyzwolenia, na urządzenie ze wspomnienia tego wydarzenia, szopki. Szopki, w której Boże Dziecię jest li tylko dekoracją.


Na Święta życzę PT Czytelnikom choćby krótkiej refleksji nad znaczeniem zuchwałego incydentu Bożego Narodzenia.






.

2 komentarze:

referent Bulzacki pisze...

Wszystkiego dobrego w nowym roku! Oby było o co sensownie się spierać ;-) Pozdrawiam!

styx pisze...

Szczesliwego Nowego Roku!