wtorek, 26 października 2010

Ten pan jest jeszcze profesorem?!









Do opisu ideowych sporów trzeba teraz wynajmować prawników i specjalistów od pitavali.

Adam Michnik zaciągnął do sądu kolejną osobę, Jarosława Marka Rymkiewicza. Niby nic sie nie stało. W końcu sala sądowa to nie Dachau czy Oranienburg. Licealiści obrazili się za smarkaczy i pozywają do sądu profesora Legutkę. Niby nic. Nie żądają przecież wyrzucenia profesora z Uniwersytetu, Kudrycka nie zapowiedziała jak na razie kontroli jego dorobku naukowego, a i Tusk jakoś nie wygląda na zainteresowanego. Przynajmniej na razie. Całe szczęście, że prof. Legutko wykłada na UJ nie UW. Po HGW można by się spodziewać jakichś nerwowych ruchów.

Te i podobne im spory sądowe związane są z koncepcją praw człowieka, która wyrosła z tradycji oswieceniowej gilotyny i głów popów spadających wraz z kopułami w leninowskiej Rosji. To koncepcja praw nowego człowieństwa, którego ojcem jest nowy Adam, jak pisała poetka Szymborska. To jeszcze nie było o Michniku, tylko o Leninie.
LENIN
Że w bój poprowadził krzywdzonych, 
że trwałość zwycięstwu nadał, 
dla nadchodzących epok 
stawiając mocny fundament - 
grób, w którym leży ten 
nowego człowieczeństwa Adam, 
wieńczony będzie kwiatami 
z nieznanych dziś jeszcze planet. 
Ale to już było i nie wróci więcej. Tra, la, la. Wróciło. Kiedyś na wrzaski komunistycznych hunwejbinów w rodzaju Andrzeja Wajdy, czy czerwonki typu B (Brusa, Baczki, Baumana) odpowiadał Sokorski zapewniając: jeżeli wam któryś z profesorów się nie podoba, to przyjdźcie do mnie o każdej godzinie dnia i nocy i takich profesorów będziemy się pozbywać. Dziś chce wam wszystkim powiedzieć, że profesor Tadeusz Kantor nie jest już profesorem. Takich profesorów my nie potrzebujemy. Więcej na temat Andrzeja Wajdy i organizacji komunistycznych akademickich bojówek w poście "Człowiek z sondażu" oraz "Wszystko na sprzedaż i wszystko na opak" Bajda o Wajdzie, a zwłaszcza w linkowanych tam źródłach.

Czasy się zmieniają, ludzie się starzeją lecz idee trwają. Zmieniają się tylko środki. Gdy w latach 60-tych Geremek i Michnik na łamach Argumentów walczyli z kościołem, ich zewnętrznym argumentem były milicyjne pałki i pięści smutnych panów w ortalionowych płaszczach (patrz Ja, jako tępak i hula wiatr na Dworcu Gdańskim). 

Dzisiaj mają w ręku inną broń, pozew sądowy, który traktują jak pięść. Naprawdę niepojęte są orzeczenia sądów III RP orzekające odszkodowania dla pani Alicji Tysiąc, czy Adama Michnika. To jest linia orzecznicza, która zaprowadziłaby dziś w Polsce na miejsce pozwanego i zasądziła odszkodowanie od Jana Pawła II, bez ogródek nazywającego aborcję odrażającą zbrodnią, a cywilizację, która prawo do zbrodni wciąga na sztadandary, cywilizacją śmierci (O niemetaforycznym katolicyzmie Karola Wojtyły i Stefana Wyszyńskiego).

Koncepcję praw nowego człowieczeństwa od strony prawnej wspiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która sprawy antykrzyżowców z epoki przedtarasowej objęła patronatem spraw precedensowych. To na czym skupia swoją uwagę Fundacja Helsinska jest bardzo charakterystyczne. Janowi Pawłowi II Fundacja odpuściła, ale już ustami pani Bortnowskiej wygłosiła pochwałę dla wyroku sądu, który zasądził odszkodowanie dla Alicji Tysiąc od tygodnika Gość Niedzielny. Przypomnę jeszcze, że Filantropi, którzy do spółki z Generałami byli rzeczywistymi ojcami założycielami III RP przeznaczyli setki tysięcy dolarów na troskę o prawa człowieka tajnych współpracowników, ubeków i żołnierzy WSI. Szczegóły w poście: Fundacja Helsińska, czyli human rights w optyce Ściemy Wyborczej)

Z tą troską nowego humanizmu najbardziej kojarzy mi się Zygmunt Bauman, ktory był i wojującym młodym akademikiem i zawodowym agitatorem sztafet ochronnych PPR-PZPR i tajnym współpracownikiem wojskowej razwiedki. Teraz oczywiście jest czerskim autorytetem uważającym po dziś dzień, że komunizm był kontynuatorem myśli oświeceniowej [tu zgoda] i w powojennym układzie politycznym obiecywał Polsce najlepsze rozwiązania. Eee tam, lepsze było ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej w formie, którą Stalin realizował przed 22 czerwca 1941 r. If you looked at the political spectrum in Poland at that time, the Communist party promised the best solution. Its political programme was the most fitting for the issues which Poland faced. And I was completely dedicated. Communist ideas were just a continuation of the Enlightenment. Za The Guardian. 

Skończyłem post, a tak zwany profesor Legutko nadal jest profesorem i do tego ma immunitet parlamentarny, ale nie powinien się łudzić, nie wywinie się. Każda ręka podniesiona na prawa Adamów Nowego Człowieczeństwa będzie płacić. Sędzia Matlak właśnie się rozgrzewa przed sprawą Michnik-Rymkiewicz.

Źródła:

poniedziałek, 25 października 2010

I znów o Migalskim, choć nie tylko.

Sam nie wiem czemu znów o tym piszę.

Trochę instrumentalizuję europosła, lecz zamieszanie związane z jego wpisami (O tragedii w Łodzi politycznieOdważni do myślenia i do nadziei, Pani Kataryno.) jest bardzo charakterystyczne. Po jego ostatnim wpisie było tradycyjnie. Głównie plucie, gdyby choć celne.  Ostra walka na poważne argumenty była śladowa. Jaki, tak naprawdę, może być najcięższy zarzut wobec Migalskiego? Taki, że się po prostu myli i taktyka Jarosława Kaczyńskiego będzie skuteczna, że w dającej się przewidzieć przyszłości PIS wygra wybory i będzie realizował program. Ja akurat nie wiem jaki, ale mniejsza. Krótko: Jaro trzym się, jest OK, będzie jeszcze lepiej. Mało było takiej krytyki. Głownie przeważały zarzuty typu: parcie Migalskiego na szkło, pajacowanie, zdrada ideałów, wiara w marketing.

Marketing. Jeżeli ktoś uważa, że da się z powodzeniem sprzedawać produkt masowy bez polityki marketingowej trudno, nie jest poważny.Parcie na szkło i pajacowanie. Nie zauważyłem skokowego wzrostu parcia. Marek Migalski posiada rozbuchane ego, lecz na dopuszczalnym poziomie dla medialnego polityka. Dla mnie większy pożytek miał PIS z Migalskiego, który zrobił sobie ustawkę w sklepie z damską bielizną (przecież nie wygląda jakby kupował ją dla siebie), niż z niezłomnych, którzy maja parcie nie mniejsze, lecz budzą wesołość nawet u swych zwolenników, gdy ich sfotografować w księgarni, przy półce z bardzo mądrymi książkami.

To oczywiście szpilki. Maczugą na Migalskiego jest prawda, niezłomność, wierność, zasady, Polska. Jakby tu powiedzieć. Nałamał się Jarosław Kaczyński własnych zasad, postawowych warunków brzegowych, personalnych związanych z prawdą, niezłomnością, IV RP sporo. Składał obietnice, których nie zamierzał dotrzymywać. Tyle, że w stopniu nie większym niż polityczni przeciwnicy. Robienie z niego pod tym względem diabła wcielonego to ordynarne kłamstwo. Ale jak tu walić w Migalskiego skoro było tak, że np. śluby złożone pod bramą stoczni zostały natychmiast złamane, skoro kreatura Andrzej Kryże* była wiceministrem sprawiedliwości. Jak? Jest sposób. Najlepiej zostać pisowską odmianą leminga, robiąc sobie na mózgu zabieg i zafałszować rzeczywistość.

Trafił się wśród krytyków MM egzemplarz, który napisał (cytuję wszystko bo ważne):
Autor
"(publicznie krytykowałem PiS i jego prezesa za flirty z postkomunistami w mediach, za wyrzucenie Anity Gargas, za nieprzyjście na zaprzysiężenie prezydenta i za wiele innych rzeczy"
A g...o prawda, panie Migalski.
Na pierwsze balony próbne, sprawdzające na ile może sobie pan pozwloić, zdecydował się pan dopiero po sukcesie Komorowskiego. Doskonale pamietam, ta rzekomą pana krytykę za flirty z komunistami. Było to raczej zdziwienie, niezrozumienie, niż krytyka. I co się stało wtedy? Nic. Nikt pana nie napiętnował, oprócz części blogerów.
Puścił pan później następne baloniki.
Wielu rozumiało to jako przygotowywanie opinii publicznej do planowanej "ucieczki" z placu boju.
Teraz te uprzednie przygotowania chce pan zdyskontować. Nie da się.
Ja pamietam. Inni też pamietają.
Przed katastrofą nawet się panu nie śniła ucieczka.
No cóż. Okręt zagrożony. Gdy fauna ucieka z niego, to to ja rozumiem. Ale ludzie uciekający na środku morza? I to bez tratwy ratunkowej?
Link

Celnie uderzył, prawda? Tak się ostro zmachnął, że pałą strzelił prosto między oczy tyle, że sobie. Gówno prawda powinien napisać pod swoim adresem w nastepnym komentarzu, którego nie było. Ów mistrz polemiki zoperował sobie mózg i uwierzył w wykreowną przez siebie rzeczywistość. Naprawdę uwierzył, że Migalski krytykował PIS za mruganie do postkomunistów i wyrzucenie Gargas dopiero po zwycięstwie Komorowskiego. Tymczasem było to jeszcze przed Smoleńskiem: Dlaczego z Lepperem i Giertychem tak, a z SLD nie - 9 marca;  Czy PiS odpowiada za świństwo wobec Anity Gargas? - 22 lutego. Taka jest ta doskonała pamięć zacietrzewionego Allodiala. Zresztą moment, w którym PIS sondowało przełknięcie przez elektorat sojuszu z komuchami był dla mnie przełomowy. Dzisiejsi niezlomni komentatorzy, rycerze prawdy (nie wszyscy) kwakali** wtedy, że pragmatycznym trza być i cynicznym, inaczej się w polityce nie ujedzie. Wszystko ma swoje granice. Kwakacze nie mają tych granic. To znaczy mają. Są tam, gdzie je akurat postawi Jarosław Kaczyński. Wg mne sojusz z SLD byłby zaprzeczeniem  wszystkiego. Z komuchami można dać Polsce B tysiąc przedszkoli, tyle, że większość nie tam gdzie potrzeba, a wszystkie dwa razy drożej. Nic więcej, nawet grama prawdy od tego nie przybędzie. Do dziś nie jestem pewien czy do niego nie dojdzie. Tylko mądrość etapu nie żadne zasady określają lemingom kiedy być twardym, kiedy prawdę rozciągnąć jak gumę od majtek, które kupował Migalski, zbok jeden. Moje poglądy sa bardzo dalekie od skrzydła Joanny Kluzik Rostkowskiej, ale uważam, że partia bez kilku skrzydeł także jej nie zdobędzie władzy. No i niektórzy powinni pamiętać, że Lech Kaczyński w mniej więcej 3/4 "był" panią Joasią. Dla mnie niestety.

Jest jeszcze temat tego, że jak się to wyraził Ziemkiewicz, PIS ukradł Polsce prawicę (dała ciała, taki lajf). Teraz IMO chce także, na własnych, upokarzających warunkach monopolizować całą frakcję niepodległościową. To źle.

Podsumowując. Jeżeli Migalski, się myli, to zonk, nie zdrada. Ja mam spokój i dość mniejszego zła. Jeżeli już, będę wybierał większe dobro. Może wtedy mniejsze zło stanie się jeszcze mniejsze.

-----
* Andrzej Kryże to nie tylko proces polityczny z 1979 r. Najmocniejsze uderzenie [komunistycznej władzy - przyp. mój] wymierzone zostało w sędziów Wydziału IV Karnego Sądu Wojewódzkiego, który jako pierwsza instancja orzekająca w najpoważniejszych sprawach politycznych został oceniony jako szczególnie godzący w interesy polityczne Polski Ludowej. Prezes Soroko doprowadził więc do jego całkowitej przebudowy personalnej. Dotychczasowa przewodnicząca, sędzia Katarzyna Majewska-Litwińska, została 10 września 1984 r. zastąpiona przez ściągniętego spoza Warszawy sędziego rejonowego Andrzeja Kryże, który tego samego dnia uzyskał nominację na sędziego wojewódzkiego i przewodniczącego Wydziału IV - rzecz bez precedensu ze względu na ciężar gatunkowy tego wydziału. Równocześnie załatwiono przeniesienie sędziego Anieli Popowicz, zastępującej przewodniczącą Wydziału IV, do wydziału rewizyjnego, a sędziego Haliny Grudzień do Biura Orzecznictwa Sądu Najwyższego. Odwołano także delegacje do Sądu Wojewódzkiego dla sędziów rejonowych Elżbiety Koper i Wiesława Wasilewskiego (Adam Strzębosz, Maria Stanowska "Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981-1988" wyd. IPN, Warszawa 2005, str. 73-74). Por. "Nasz Dziennik" Farsa weryfikacji sędziów PRL jako rodzaj kłamstwa komunistycznego.

** Bardzo przepraszam, za tę haniebną i brutalną złośliwość niszczącą debatę. Poprawy nie obiecuję tak jak zamiaru nie sugerowania, że większości polityków działa z niskich pobudek, a rząd nie kradnie. Po operacji na języku polityki w myśl Deklaracji Łódzkiej, z gry wypada np. Stanisław Michalkiewicz i Nigel Farage. Nie o to chodzi histerycy.

sobota, 23 października 2010

straty.pl

O programie Straty wspominałem na blogu. Może nie tyle o programie, co internautach którzy oblali ten program odrażającymi i rynsztokowymi komentarzami. "Pardon" co to za ludzie? Od Katarzyny Hall-Apuchtin Nie będę ich traktował epitetami i to nie ze względu na nonsensowną Deklarację Łódzką (na Nowogrodzkiej trwa już seryjna produkcja bzdur i nonsensów). Komentatorzy sami wystawiają sobie świadectwo, co gorsza nie tylko sobie.

Program został chyba zapomniany przez media. Przynajmniej ja nie spotkałem się od bardzo długiego czasu z jego popularyzacją, a z pewnością na szeroką i stałą reklamę zasługuje. Czemu to przypisać? Przecież popularyzacja programu jest najskuteczniejszą formą walki z fałszowaniem historii przez Przypędzoną Erikę.

Na ironię zakrawa fakt patronowania jednemu z konkursów przez panią Aleksandrę Hall, której reformy programowe nie tylko w nauczaniu historii czy języka polskiego ale i nauk ścisłych należy określić jako dywersję i świadome wynaradawianie Polaków. Możliwe, że ten patronat sprawia, że tak cicho o Stratach.
Wydawać by się mogło, że po upływie ponad sześćdziesięciu lat od czasu zakończenia II wojny światowej rozmiar niemieckich represji i bilans nieodwracalnych strat osobowych wśród obywateli polskich jest już dokładnie opisany i ustalony. Tak jednak nie jest.

W trakcie ostatniej wojny Polska poniosła relatywnie największe straty i szkody demograficzne spośród wszystkich państw walczących i okupowanych Do dzisiaj rozmiar tych strat oraz zakres represji nie jest dokładnie znany. Zarówno III Rzesza, jak i Związek Radziecki prowadziły wobec Polaków i zamieszkujących II Rzeczpospolitą obywateli innych narodowości, politykę eksterminacji do ludobójstwa włącznie, politykę wynaradawiania, wyniszczenia biologicznego i kulturowego, masowych wysiedleń, wreszcie politykę deportacji na roboty przymusowe i przymusowego wcielania do swych armii. Do dziś nie znamy prawdziwej liczby obywateli polskich – ofiar działań wojennych i obu okupacji.

Bilans strat obywateli polskich i ofiar represji pod okupacją niemiecką to kwestia rzetelnej oceny posiadanych już informacji, kwestia scalenia, ujednolicenia i uzupełnienia różnych danych, wykonania pracy, której z różnych względów nie wykonano ani przez kilkadziesiąt lat Polski komunistycznej, ani po przełomie roku 89. To sprawa nadania liczbom i szacunkom charakteru indywidualnego, wypełnienia ich konkretną osobową treścią, wyjścia poza matematyczne tylko obliczenia. Podajemy niekiedy liczby, z rzadka tylko nazwiska.
(ze strony portalu)
.
Na stronie programu w zakładce do pobrania są m.in. formularze zgłoszenia danych do programu, materiały informacyjne z panelami graficznymi, bannery oraz  prezentowany plakat (kliknąć dla powiększenia).




.

piątek, 22 października 2010

O niemetaforycznym katolicyzmie Karola Wojtyły i Stefana Wyszyńskiego

W związku z poparciem przez Tuska projektu dotyczącego zapłodnienia in vitro autorstwa Kidawy-Błońskiej można sie spodziewac zalewu kłamstw dotyczących fundamentalnych kwestii moralnych. Od serwowanych np. przez Michnika, który "ocenia, że w tej sytuacji wróci spór o dostępność aborcji. Bo z jednej strony są kobiety, które chcą zliberalizowania obecnego prawa, z drugiej zaś ci, którzy chcą jej zaostrzenia. - W końcu przewodniczący Episkopatu abp Michalik sugerował, że tylko Marek Jurek jest kandydatem na prezydenta godnym poparcia ze strony prawdziwych katolików. A on chce jeszcze ustawę zaostrzyć. To nie jest katolicyzm, mówiąc metaforycznie, Wojtyły i Tischnera, to jest katolicyzm raczej bliski wzorom endeckim i radiomaryjnym."
Na marginesie. Ciekawą figurę zastosował Michnik. Za metaforyczne opisy swej działalności politycznej, Nadredaktor ściga adwersarzy po sądach. Tu sobie pozwala na jawne kłamstwa (zarazem nieprawdopodobnie głupie), bo wie, że za jego "metafory" nikt go przed sąd doczesny nie pozwie. Zastanawiam się, czy gdyby Michnik, idąc szybko i na skróty, sprawił sobie tę książkę, przestałby łgać i pleść bzdury?

Podobnych w treści wypowiedzi można oczekiwać ze strony ludzie związanych ze środowiskiem katolewicy, czyli specyficznej grupy wiernych, swego czasu wsłuchanej bardziej w stanowisko kierownika Urzędu do spraw Wyznań, niż własnego biskupa.

Aby nie być gołosłownym przedstawię stanowisko jakie w kwestii obrony życia ludzkiego od samego poczęcia zajmował Jan Paweł II oraz Prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński. O ile nauczanie papieskie jest łatwo dostępne w internecie o tyle wciąż mało popularyzuje się nauczanie Prymasa Tysiąclecia. Wielkość można też ocenić po tym czy jego słowa wypowiedziane w konkretnej sytuacji i czasie maja tylko wartość wówczas, czy też wartość ta nie ulatuje wraz upływającym czasem i zmianą okoliczności. Zacytuję fragment słowa pasterskiego skierowanego do lekarzy z marca 1969 r. Jest ono zawarte w  zbiorze wystąpień prymasa zatytułowanym Idzie nowych ludzi plemię (od tytułu jednego z nich). Będzie jeszcze okazja by także inne wystąpienia Prymasa przytoczyć. Dziś nawiązując do nie sposób stwierdzić, że do Polski przyszło nie to plemię, na które tak wyczekiwał, i o które się modlił Prymas Wyszyński. Przyszło do kraju plemię, którego pochód otwiera krzyż z puszek po piwie i ukrzyżowany pluszowy miś. To plemię jest radośnie witane w gazecie tego, który ma ponoć wiedzę o kościele Karola Wojtyły. Niedługo zapewne "niejakiego Karola Wojtyły - tak zwanego papieża".

Cytaty odnoszą się wprawdzie do zabijania dzieci nienarodzonych w wyniku procedury nazywanej sztucznym poronieniem, aborcją. Jednak bez wątpienia procedura in vitro zakłada że narodzi się jedno z kilkorga laboratoryjnie powołanych do życia istnień ludzkich po dokonaniu selekcji mającej na celu wybranie "najwartościowszego materiału" do dalszej procedury. Odhumanizowanie "zbędnego, nieprzydatnego materiału" jest też prostą wytyczną wartościującą i argumentem przyzwalającym na usunięcie materiału w procedurze  aborcyjnej.

Stefan Kardynał Wyszyński:
RATUJMY ŻYCIE DZIECI NARODU!
Drodzy moi! Nieraz już jako Biskup Warszawy przypominałem lekarzom Stolicy, będącym świadkami męki ludzkiej - a może i męki Narodu - ich moralne obowiązki wobec siebie, rodzin domowych i Rodziny narodowej. Nie chciałbym uszczegóławiać i powtarzać próśb i ostrzeżeń. Wydaje mi się jednak, że większa część lekarzy polskich, którzy są powołani w trudnych czasach do leczenia ciała Narodu, nie rozumie, iż jest to możliwe tylko wówczas, gdy do chorych ciał przyjdzie zdrowy duch! Tymczasem nieraz do chorych ciał przychodzą chorzy ludzie, którzy nie mają odwagi powiedzieć Narodowi: "Życie jest światłością ludzi!" - Życie, nie śmierć!

Był czas, gdy ostrzegaliśmy: Ratujcie w Polsce człowieka! Ratujcie nowe życie! Ratujcie prawo człowieka do urodzenia się na polskiej ziemi! - Opuszczano ręce. Ostrzegano mnie: "Tego tematu nie należy poruszać, bo jest niebezpieczny". Ja nie widzę w nim tematu politycznego, widzę temat narodowy: moralności i etyki narodowej, której - na tym odcinku - wykładnikiem i obrońcami są lekarze i kapłani. To widzę! Wszystko inne mnie nie obchodzi! W tej chwili najważniejszą rzeczą jest, aby Polska nie stoczyła się na ostatnie miejsce w świecie w przyroście naturalnym ludności. Jesteśmy na samym dnie. Nie tylko Warszawa - która niemal ze wszystkich miast globu ma najniższy procent przyrostu naturalnego - ale cały Naród stacza się poniżej możliwości egzystencji. Myślimy "ciasnym podwórkiem", na dziś, a nie patrzymy w perspektywę dziejów, zapominamy, że Naród trwać i żyć będzie po nas!

Zdaje mi się, że na tym odcinku jest jakiś niespełniony obowiązek wobec Narodu ogromnej części lekarzy. Znamienna była reakcja niektórych kół lekarskich przeciw sławnej dzisiaj w świecie Encyklice Pawła VI Humanae vitae - "O obronie życia ludzkiego". Ten "uwsteczniony, zacofany" Kościół, "wróg postępu", i jego "uwstecznieni" apostołowie, różni "niedorozwinięci" biskupi bronią prawa do życia! A czy wszyscy zrozumieliśmy, że to jest walka o polską rację stanu?! To nie tylko teologia dogmatyczna, moralna czy ascetyczna, ale coś więcej... To jest walka o człowieka! Walka o Naród!

I tu, wśród nas, jak ongiś przed trybunałem Piłata, znaleźli się "handlarze krwi rodzimej". Chociaż "Piłat" krzyczy: "Oto człowiek!", słychać głosy: "Winien jest śmierci, ma umrzeć, nie może się narodzić!" Ciasne, wąskie myślenie, na miarę własnej namiętności, bez troski o przyszłość Narodu... A kto myśli o tym, co będzie po nas tutaj, na tej ziemi?! Wszędzie, w każdym narodzie jest pewna kategoria ludzi, którzy muszą mieć odwagę powtórzyć: "Potrzeba, aby jeden umarł za naród, a nie cały naród zginął" (J 11, 50). Naszym obowiązkiem jest postawić jasno sprawę, chociażby trzeba było ucierpieć. Nie wolno nam chować głowy w piach, gdy chodzi o dobro człowieka i całego Narodu!
 (...)
Warszawa, do lekarzy, 23. III. 1969 r.
Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski "Idzie nowych ludzi plemię..." wyd. Pallotinum Warszawa-Poznań 1973, str. 33-34.


Jan Paweł II:
Wiele razy powtarzam - i jestem tego pewny - że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali? Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd. (...) Przeraża mnie myśl o tych wszystkich, którzy zabijają własne sumienie, aby móc dokonać aborcji. Po śmierci staniemy twarzą w twarz z Bogiem, Dawcą życia. Kto weźmie odpowiedzialność przed Bogiem za miliony i miliony dzieci, którym nie dano szansy na to, by żyły, kochały i były kochane? (...) Dziecko jest najpiękniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Bożego"  (L'Osservatore Romano, wyd. pol., nr 11 /1994/, str. 49). [To wszystko, ten długi cytat, to są słowa Matki Teresy z Kalkuty. Cieszę się, że Matka Teresa mogła przemówić w Kaliszu.]

      3. Umiłowani Bracia i Siostry, bądźcie solidarni z życiem. Wołanie to kieruję do wszystkich moich rodaków bez względu na przekonania religijne. Do wszystkich ludzi, nie wyłączając nikogo. Z tego miejsca jeszcze raz powtarzam to, co powiedziałem w październiku ubiegłego roku: "naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości". [Wierzcie, że nie było mi łatwo to powiedzieć. Nie było mi łatwo powiedzieć to z myślą o moim narodzie, bo ja pragnę dla niego przyszłości, wspaniałej przyszłości.] Potrzebna jest więc powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia. Dzisiaj świat stał się areną bitwy o życie. Trwa walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Dlatego tak ważne jest budowanie "kultury życia": tworzenie dzieł i wzorców kulturowych, które będą podkreślały wielkość i godność ludzkiego życia; zakładanie instytucji naukowych i oświatowych, które będą promowały prawdziwą wizję osoby ludzkiej, życia małżeńskiego i rodzinnego; tworzenie środowisk wcielających w praktykę codziennego życia miłość miłosierną, którą Bóg obdarza każdego człowieka, zwłaszcza cierpiącego, słabego i ubogiego, [nie narodzonego].

Z homilii wygłoszonej podczas Mszy św. przed sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, 4 czerwca 1997 r.

„Kiedy w ukryciu powstawałem, oczy twoje już wtedy mnie widziały” (por. Ps 139 [138], 15-16): odrażająca zbrodnia przerywania ciąży

58. Wśród wszystkich przestępstw przeciw życiu, jakie człowiek może popełnić, przerwanie ciąży ma cechy, które czynią z niego występek szczególnie poważny i godny potępienia. Sobór Watykański II określa je wraz z dzieciobójstwem jako „okropne przestępstwa”54.

Dzisiaj jednak świadomość jego zła zaciera się stopniowo w sumieniach wielu ludzi. Akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu zmysłu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżnienia między dobrem i złem, nawet wówczas, gdy chodzi o podstawowe prawo do życia. Wobec tak groźnej sytuacji szczególnie potrzebna jest dziś odwaga, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazywać rzeczy po imieniu, nie ulegając wygodnym kompromisom czy też pokusie oszukiwania siebie. Kategorycznie brzmi w tym kontekście przestroga Proroka: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności” (Iz 5, 20). Właśnie w przypadku przerywania ciąży można się dziś często spotkać z dwuznacznymi określeniami, jak na przykład „zabieg”, które zmierzają do ukrycia jego prawdziwej natury i złagodzenia jego ciężaru w świadomości opinii publicznej. Być może, samo to zjawisko językowe jest już objawem niepokoju nurtującego sumienia. Jednak żadne słowo nie jest w stanie zmienić rzeczywistości: przerwanie ciąży jest — niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane — świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem.

Ciężar moralny przerywania ciąży ukazuje się w całej prawdzie, jeśli się uzna, że chodzi tu o zabójstwo, a zwłaszcza jeśli rozważy się szczególne okoliczności, które je określają. Tym, kto zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika niesprawiedliwego! Jest ona słaba i bezbronna do tego stopnia, że jest pozbawiona nawet tej znikomej obrony, jaką stanowi dla nowo narodzonego dziecka jego błagalne kwilenie i płacz. Jest całkowicie powierzona trosce i opiece tej, która nosi ją w łonie. Ale czasem to właśnie ona, matka, podejmuje decyzję i domaga się zabójstwa tej istoty, a nawet sama je powoduje.


Z encykliki Evangelium Vitae

.

wtorek, 19 października 2010

Nienawiść

Tragedia, cóż powiedzieć? 
Jest jeszcze masa współpracowników, do których dołączył ostatnio satyryk Tadeusz Drozda. To nie tak, że do kompletu brakuje im tylko lekarza psychiatry. Nie wolno ignorować ludzi niebezpiecznych dla otoczenia! Nakręcają oni atmosferę, huśtają nastrojami coraz wyżej. W końcu trafi się jakiś idealista, który będzie chciał zapobiec wojnie domowej, obozom koncentracyjnym i uwolni Polskę od czającego się w mroku dyktatora. Fizyczna eliminacja nazisty będzie czynem chwalebnym! Niewiadomski długo uchodził za świętego męczennika za sprawę.

PS. dłuższe, w sprawie demencji inteligenta pracującego z dużego miasta.
Skalski, nawiązując do wiersza Marcina Wolskiego i pochylając się z troską nad oszołomstwem pisze: Wolski świetnie wie, że Narutowicz został zamordowany w rezultacie endeckiej nagonki, a Kaczyńskiego nikt nie zamierzał zabijać i nie zabił.
Wypada sklerotykowi przypomnieć, choćby słynne tytuły artykułów z endeckiej prasy "Zapora" i "Zawada".  Nawet gen, Haller przemawiając w uniesieniu z balkonu nie groził śmiercią Narutowiczowi, zapowiadał tylko że w razie czego nie zabraknie broni.

Kto nawoływał - dosłownie i wprost - do wyeliminowania Kaczyńskich z polityki, kto życzył Polsce jak najgorzej, kto zapowiadał nieposłuszeństwo obywatelskie i kto rozumiał terrorystów do tego stopnia że zastanawiał się czy nie podłożyć pod to wszystko bomby, nie będę przypominał choć objawy sklerozy są bardzo widoczne. Warto ruszyć organem z uwiądzie.
1922


2005-2010


Niestety, z drugiej strony, aż żal patrzeć na to co wypisuje teraz pisowska odmiana lemingów.

Co to pisała o nienawiści Szymborska? Nie, nie w 1992 r, wcześniej. A to:
Nienawidzą naszego węgla.
Nienawidzą naszych cegieł i przędzy.
Nienawidzą tego, co już jest.
Nienawidzą wszystkiego, co będzie.

Naszych okien i kwiatów w oknach.
Naszych lasów i ciszy leśnej.
Nawet wiosny, bo to nasza wiosna.
Nawet szkoły z wesołymi dziećmi.

Rozpruli atom jak pancerną kasę,
lecz nic prócz strachu nie znaleźli w kasie.
O, gdyby mogli, gdyby mogli tym strachem
uderzyć w domy i fabryki nasze.

W nasze okna i kwiaty w oknach.
W nasze lasy i ciszę leśną.
Nawet w wiosnę, bo to nasza wiosna.
Nawet w szkoły z wesołymi dziećmi.

O, gdyby mogli - gdyby mogli... Wiemy.

Więc oczy mamy przenikliwe.
Więc serca mamy niełamliwe.
Więc czoła mamy nieustraszone.
Więc ręce mamy niezwyciężone.

Wisława Szymborska -  ROBOTNIK NASZ MÓWI O IMPERIALISTACH.



.

poniedziałek, 18 października 2010

Wajdale. Odcinek 3 - Festiwal, część I - Spasiba

Cóż, okazuje się, że na Youtube 10 minut =10' 59'' ale 15' już tylko 15' i ani sekundy więcej.

Po perypetiach związanych z koniecznością podzielenia filmiku zapraszam na projekcję trzeciego odcinka Wajdali. Wydarzenia w Priwislańskiej Obłasti przyspieszyły nieprawdopodobnie. Obraz dewastacji polskiej suwerenności, jest mocno przygnębiający i zaskakująco wyraźny. Wyraźny do tego stopnia, że zarysowane wcześniej scenariusze okazują się zbyt blade i nieadekwatne do rzeczywistości.







.

niedziela, 3 października 2010

A więc stało się! 3 x Kazimierz Wierzyński



Kazimierz Wierzyński
A WIĘC STAŁO SIĘ

A więc stało się! Gruzy już tylko i klęska,
I skowyt nieczłowieczy spod ziemi dalekiej.
Zamknijcie jej kamienne na czole powieki,
Umiera pokonana, umiera zwycięska.

Już tylko widmem błądzi i jest tylko zjawą,
Lecz wychodzi nad ciemność i wachty roztrąca,
I w górę idzie smugą szeleszcząc miesiąca,
I jak kometa wróżbą rozświetla się krwawą.

Mija granice, armie, moc wszelką przerasta
I nocą przelatując ze swej wysokości
Jak gromowładna klątwa nad ziemią podłości
Los świata zapisuje w los jednego miasta.


Kazimierz Wierzyński
MORALITET O KORYCIE

Gdyby to była przynajmniej kość
Ale to jest poszczerbiony kartofel
I trochę grysu.

A jednak żrą się.Kąsają się, gryzą,
Cała świta do koryta,
Jedno ryło włazi z kopytami,
Drugie ryło pcha się pod kopyta,
Każdy ryj pod ryjem ryje,
Wszystko jedno grys, kartofel,
Byle było ryło w ryło,
Wiwat Rzeczpospolita.                
*
Obywatele,
Nie samym chlewem człowiek żyje.


Kazimierz Wierzyński
OJCZYZNA CHOCHOŁÓW

Park dziwów starożytnych, wiatr, który szeleści
Wokół śpiących pałaców, grobowców bez treści,
Te lampy i posągi, księżyc gdzie się słania
Geniusz twego narodu, duch zapominania,
Te rany wielkiej dumy, inne wielkie rzeczy,
W których tyle jest prawdy, ile się złorzeczy,
Wszystkie cnoty parszywe - to nas nie przejedna.
To pustką zarażona Polska jeszcze jedna.
Z czego budujesz ten kraj?
Z czeczoty, z jesionu,
Kruchy antyk i rzewność od wielkiego dzwonu?
Ojczyznę w kolumienkach z widokiem na ule,
Gdzie miód słodyczą swojską zasklepia się czule,
Nad rzeką stoją wierzby, na łąkach bociany,
Słyszysz, Basiu, to nasi biją w tarabany -
A wyszydzony chochoł, sobowtór symbolu,
Starym się obyczajem kokoszy na polu,
Słoma trzeszczy zapchlona, gzi dziewki w podołku,
Szumy chmielu, alkowa z pałaszem na kołku
I ta krzepa: wieś w malwach, szkorbut, dzieci kopa,
Święta ziemia praojców.
Twój naród - bez chłopa!
Z czego budujesz kraj ten?
Z ludzi, których nie ma,
Znów jeden za miliony, rękami aż dwiema?
Z kim pieniactwo wielkości twoje tu się kłóci,
Gdy wszyscy jedzą dzień swój wolni i rozkuci,
Na wszystko wasza zgoda spływa narodowa
Anhellicznym natchnieniem wypchana, jak sowa.
Duchem są albo diabły albo namaszczeni
Gołębim ochędóstwem astrale z przestrzeni,
Blade twarze w gorączce, biblijni studenci,
Bractwo westchnień, cierpliwcy, wszyscy polscy święci.
Przelicz jeszcze i dodaj czterdzieści i cztery
Sposoby wybawienia od wszelkiego licha,
By wolność jak tabakę zażyć z tabakiery,
Potem zdrowo i głośno na wszystko się kicha -
I ten rachunek w prawdę sumuj oczywistą,
Niech ci do romantycznej znów uderzy głowy -
To jest twój sen upiorny,
Wielki Realisto:
Państwo w kamieniach młyńskich, naród niegotowy.
Buduj teraz, wydźwigaj nas śród świata, nad dziejów przesmykiem,
Wyjdź pierwszy na piedestał i rozgłoś naokół
Tę wielkość wymuszoną batem albo krzykiem,
Święć przemienienie tłuszczy i chrzcij nowe czasy
Z kropielnicy, co wyschła i krwią już nie chlusta,
Starym herbem sarmackim w popuszczone pasy
Zatkaj gęby krzyczące i zgłodniałe usta -
I komu teraz jeszcze otuchy za mało
A przeszłość jesionowa praojców nieśliczna,
Niech stanie pod cokołem i porwany chwałą
Tworzy wolność.
Masz rację. Jakże jest tragiczna!



.